Czy da się ładować auto elektryczne bez konieczności posiadania mnóstwa kart RFID i aplikacji w telefonie? To już możliwe, a przyszłość rysuje się w jeszcze jaśniejszych barwach. Zobaczmy, jak działają rozwiązania Autocharge i Plug & Charge, czyli „podłącz i ładuj”.
Pewien polski dziennikarz prowadzący talk show, mianował się kiedyś “jednoosobową subkulturą”. Wypowiedź należy oczywiście traktować z dużym przymrużeniem oka. Co innego Kimi Räikkönen. To prawdziwa legenda Formuły 1, mistrz świata w barwach Ferrari, ale również osobowość medialna, uwielbiana i podziwiana przez miliony fanów na całym świecie. Charyzmatyczny Fin właśnie rozpoczął nowe wyzwanie - ma sprawić, że elektryczny ZEEKR 001 FR będzie jeszcze szybszy i wydajniejszy. A my przy okazji przyglądamy się bliżej przenikaniu światów elektromobilności, biznesu, sportu, designu i kultury.
Trwa elektromobilna rewolucja. Oczywiście w różnych krajach czy obszarach świata postępuje ona wolniej lub szybciej, lecz kierunek wydaje się już obrany. Zdaniem ekspertów Jato Dynamics do drugiej połowy tego stulecia większość pojazdów będzie wyposażona w bezspalinowe układy napędowe. Właśnie ważą się losy, czy olbrzymim rynkiem samochodowym zawładną Chiny, czy Europa. Wydaje się, że na razie więcej argumentów przemawia za produktami z Państwa Środka.
W elektromobilnym świecie producenci pojazdów próbują za wszelką cenę prześcignąć konkurencję czy to pod względem stylistycznym, realizując coraz to odważniejsze projekty, czy technologicznie przez innowacyjne systemy wsparcia kierowcy i rozrywki. Hyundai jednak przesadził i przez chęć pomocy kierowcy osiągnął odwrotny efekt, doprowadzając go dosłownie do szału.