Europejskie cła i ich skutki
30 października zaczęło obowiązywać unijne rozporządzenie dotyczące ceł na chińskie samochody elektryczne, co poskutkowało szybką reakcją azjatyckich firm. Leapmotor, działając w porozumieniu (czy raczej na polecenie – przyp. red.) ze Stellantis, zdecydował się wstrzymać inwestycje w Polsce. W mailu do Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) firma wyjaśnia, że zmiana wynika z decyzji chińskiego Ministerstwa Gospodarki, co wskazuje na reakcję Chin wobec unijnych barier handlowych – czytamy w money.pl
Co zyskuje Stellantis?
– Decyzja o potencjalnym przeniesieniu produkcji elektrycznego T03 do Maroka mogłaby przynieść Stellantis niższe koszty produkcji i większą elastyczność. Koncern zyskałby też potencjalnie większe możliwości rozwoju na nowych rynkach. Ruch ten mógłby również wzmocnić pozycję Stellantis jako gracza globalnego, który potrafi dostosować strategię do zmieniających się warunków handlowych – tłumaczy Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Samochodowego.
Przykład Leapmotor i ewentualnego przeniesienia produkcji modelu T03 z Tychów to nie jedyna sytuacja, która może wpłynąć na przyszłość inwestycji chińskich firm motoryzacyjnych w Polsce. Podobny dylemat dotyczy również producenta Geely, który rozważa przeniesienie swoich inwestycji do Hiszpanii ze względu na brak postępów we współpracy przy projekcie Izera. Inne chińskie marki, takie jak BYD, także dywersyfikują działania na europejskim rynku. BYD planuje otworzyć fabrykę na Węgrzech w mieście Szeged, która w ciągu trzech lat miałaby osiągnąć produkcję na poziomie 200 tysięcy pojazdów elektrycznych i hybrydowych rocznie.
Inni idą w ślady Leapmotor?
Kolejną inwestycję BYD realizuje w Turcji, gdzie do końca 2026 roku ma ruszyć produkcja 150 tysięcy samochodów rocznie. Wybór Turcji jako lokalizacji nie jest przypadkowy – dzięki członkostwu w Unii Celnej UE, pojazdy produkowane w tym kraju nie są obciążone dodatkowymi opłatami przy eksporcie do krajów Unii Europejskiej.
Z kolei Chery, kolejny chiński gracz na rynku elektryków, wszedł w joint venture z katalońską firmą Ebro EV-Motors i przejął dawne zakłady Nissana w Barcelonie. Firma rozważa także rozszerzenie produkcji w innych krajach, takich jak Wielka Brytania czy Włochy, co tylko podkreśla rosnącą konkurencję między europejskimi lokalizacjami i potencjalny wpływ unijnych regulacji na decyzje inwestycyjne producentów samochodów.
Alternatywa dla Polski?
Polska fabryka w Tychach jest już gotowa do produkcji w pełnym systemie SKD (Semi Knocked Down), co oznacza, że montaż pojazdów odbywa się z gotowych podzespołów dostarczanych z Chin. Maroko mogłoby być atrakcyjne jako baza produkcyjna, jednak potencjał polskiego zakładu wciąż jest wysoki – gotowe podzespoły mogą tu trafiać szybciej i bez potrzeby dodatkowych inwestycji w nowe linie produkcyjne.
Przypomnijmy, że 16 października informowaliśmy, że masowa produkcja małego elektryka z Chin właśnie rusza w Tychach – Chińska marka Leapmotor, której większościowy pakiet akcji należy do koncernu Stellantis (Leapmotor International, kierowana przez Stellantis spółka joint venture z udziałem partnerów 51/49), rozpoczęła pełną produkcję swojego elektrycznego modelu T03 w fabryce w Tychach. Od czerwca prowadzono jedynie testową produkcję, ale teraz montaż odbywa się już na pełną skalę. Rozpoczęcie pełnej produkcji w Tychach zbiega się z debiutem marki Leapmotor na tegorocznych targach motoryzacyjnych w Paryżu, gdzie zaprezentowano również inne modele producenta.
Kluczowe pytania o przyszłość
Pozostaje pytanie, czy decyzja o ewentualnym przeniesieniu produkcji jest elementem strategii Chin w odpowiedzi na unijne cła, czy też wybór ten wynika bardziej z szerszych planów Stellantis, które poszukuje tańszych i bardziej dostępnych lokalizacji produkcyjnych. Nie od dziś wiadomo, że koncern boryka z problemami finansowymi, a obniżenie kosztów produkcji jest jednym z priorytetów marki. Jedno jest pewne – jeśli produkcja przeniesie się z Azji do Europy lub jej sąsiedztwa, problem związany z cłami może zostać złagodzony, ale nie rozwiązany, gdyż chińskie samochody elektryczne i tak trafią na europejskie rynki.
OW