Kraj i liczby
Niderlandy, znane również jako Holandia, to wyjątkowe państwo w zachodniej Europie, którego stolicą jest Amsterdam, choć rząd i parlament mają siedzibę w Hadze. Językiem urzędowym jest niderlandzki, a kraj odgrywa znaczącą rolę w Unii Europejskiej, której jest członkiem od 1 stycznia 1958 roku. Od 1999 roku Niderlandy należą do strefy euro, a od 1995 roku – do strefy Schengen.

Kraj jest parlamentarną monarchią konstytucyjną, na której czele stoi król bądź królowa. Władzę wykonawczą sprawuje rada ministrów z premierem na czele. Kraj podzielony jest na 12 prowincji i 342 gminy, a dodatkowo na 21 stref wodnych zarządzanych przez specjalną radę. W skład Królestwa Niderlandów wchodzą także trzy autonomiczne kraje na Karaibach (Aruba, Curaçao i Sint Maarten) oraz trzy gminy zamorskie (Bonaire, Saba i Sint Eustatius), które jednak nie są częścią UE.

Same Niderlandy zajmują powierzchnię 37 391 km² i liczą blisko 18 milionów mieszkańców (dane Eurostat za 2024 rok). Kraj słynie z nizinnego krajobrazu – języczkiem u wagi jest fakt, że około 25 proc. jego terytorium leży poniżej poziomu morza, co wymaga stosowania zaawansowanej gospodarki wodnej.
Dlaczego „Niderlandy”, a nie „Holandia”?
W 2020 roku władze oficjalnie zaleciły używanie nazwy „Niderlandy” zamiast „Holandia”. Powodem była chęć promocji całego kraju, a nie tylko jego zachodniej części (prowincji Noord-Holland i Zuid-Holland), gdzie znajdują się Amsterdam, Rotterdam i Haga. Nazwa „Niderlandy” („niskie kraje”) lepiej oddaje geograficzny charakter państwa i ma zachęcić turystów do odkrywania mniej znanych regionów – przekonywali wówczas włodarze.
A propos turystyki. Masowy napływ turystów do Amsterdamu i innych dużych miast przyniósł problemy, takie jak przeciążenie infrastruktury i negatywne skutki dla lokalnych społeczności. Toteż władze starają się promować mniej popularne obszary, jednocześnie ograniczając wizerunkowe powiązania z prostytucją i liberalnym podejściem do narkotyków, które przez lata przyciągały rzesze turystów.
Międzynarodowa rola
W Hadze mają siedzibę ważne instytucje prawne, takie jak Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości czy Międzynarodowy Trybunał Karny, co podkreśla zaangażowanie kraju w globalne sprawy. Ale Niderlandy to też kraj kontrastów – z jednej strony nowoczesna gospodarka i otwartość na świat, z drugiej – walka z wyzwaniami związanymi z turystyką i zmianami klimatycznymi. Mimo to pozostają jednym z najciekawszych i najbardziej wpływowych państw Europy.
Królestwo jest także trzecią najbogatszą gospodarką Unii Europejskiej pod względem PKB na mieszkańca – wynosi ono 48 900 euro, znacznie przekraczając unijną średnią (37 600 euro). Kraj odpowiada za 6,3 proc. całkowitego PKB UE, co świadczy o jego znaczącej roli w europejskiej gospodarce.
Siła handlu
Pisząc o gospodarce, nie sposób pominąć faktu, że kraj o powierzchni 1/8 terytorium Polski stanowi jedną z najbardziej rozwiniętych gospodarek świata. W 2023 roku wartość holenderskiego PKB przekroczyła 1,1 biliona USD, a w przeliczeniu na mieszkańca wyniosła imponujące 57,8 tys. EUR, co plasuje kraj w ścisłej czołówce europejskiej. Kluczowymi filarami tej prosperity są międzynarodowy handel, nowoczesna logistyka, zaawansowane technologie oraz prężnie działający przemysł, w tym sektor motoryzacyjny – czytamy w opracowaniu trade.gov.pl
Pozycja Niderlandów jako piątego największego eksportera w Unii Europejskiej znajduje odzwierciedlenie w wynikach handlowych. W 2023 roku wartość eksportu towarów osiągnęła 741,8 mld USD, podczas gdy usługi przyniosły dodatkowe 250 mld USD. Głównymi partnerami handlowymi kraju pozostają Niemcy, Belgia i Francja, jednak Holandia konsekwentnie poszerza swoje relacje gospodarcze z Chinami i Stanami Zjednoczonymi.
Strategiczne położenie geograficzne – w promieniu 500 km od Amsterdamu mieszka około 170 milionów konsumentów. To uczyniło z Niderlandów prawdziwe centrum logistyczne kontynentu. Port w Rotterdamie, największy w Europie, wraz z lotniskiem Schiphol w Amsterdamie tworzą potężny system obsługujący ogromne wolumeny towarów, w tym kluczowe komponenty dla przemysłu motoryzacyjnego.
Innowacje i specjalizacja
Choć Niderlandy nie mogą pochwalić się własnymi, dużymi markami samochodowymi, to odgrywa istotną rolę w globalnym łańcuchu dostaw dla branży motoryzacyjnej. Kraj specjalizuje się w produkcji podzespołów, o czym świadczy działalność takich zakładów jak np. VDL Nedcar współpracujących z koncernami takimi jak BMW i Mini. Ponadto, na terenie Niderlandów zlokalizowane są ważne centra dystrybucyjne światowych gigantów, w tym Toyoty i Tesli.
Holenderski sektor automotive wyróżnia się także szczególnym naciskiem na innowacje. Firmy krajowe aktywnie uczestniczą w rozwoju technologii, choćby autonomicznej jazdy, elektromobilności oraz zrównoważonego transportu. Przykładem może być startup Lightyear, który opracował pionierski samochód zasilany energią słoneczną.
Nie bez znaczenia jest także progres w zakresie infrastruktury dla elektromobilności. Niderlandy są prawdziwym pionierem – kraj dysponuje już ponad 100 000 punktów ładowania pojazdów elektrycznych, a rząd wspiera rozwój tego rynku poprzez różnorodne instrumenty zachęt, w tym ulgi podatkowe dla nabywców EV, o czym w dalszej części tekstu.
Dywersyfikowana baza przemysłowa i wyzwania
Dane gov.pl wskazują, że przemysł wytwórczy generuje 18,9 proc. holenderskiego PKB, opierając się na kilku kluczowych sektorach. Branża chemiczna i rafineryjna, z epicentrum w Rotterdamie, stanowi istotny element gospodarki, z takimi gigantami jak Shell i DSM. Niezwykle ważną gałęzią jest produkcja półprzewodników, gdzie holenderski ASML osiągnął pozycję światowego monopolisty w dziedzinie maszyn do litografii EUV – niezbędnych do wytwarzania najnowocześniejszych procesorów.
Choć rolnictwo odpowiada zaledwie za 1,6 proc. PKB, Niderlandy są trzecim największym eksporterem żywności na świecie. Globalne marki takie jak Heineken czy Unilever mają swoje korzenie właśnie w holenderskiej gospodarce.
Kraj stoi przed koniecznością transformacji swojego miksu energetycznego. Stopniowe wygaszanie wydobycia gazu ziemnego (spowodowane trzęsieniami ziemi w regionie Groningen) skłania kraj do inwestycji w zieloną energię i technologie wodorowe. Równolegle, rząd intensywnie inwestuje w cyfryzację i rozwój sztucznej inteligencji, mając na celu utrzymanie pozycji innowacyjnego lidera w globalnej gospodarce.
Informacje dla kierowców
Królestwo posiada dobrze rozwiniętą sieć dróg publicznych i autostrad, które są bezpłatne. Obowiązują jednak ścisłe limity prędkości: w terenie zabudowanym maksymalna prędkość wynosi 50 km/h, natomiast w Amsterdamie, gdzie około 80 proc. ulic objętych jest specjalną strefą, limit został obniżony do 30 km/h. Na autostradach od 6:00 do 19:00 obowiązuje ograniczenie do 100 km/h, które w godzinach wieczornych i nocnych (19:00-06:00) wzrasta do 120 lub 130 km/h, w zależności od oznaczeń. W godzinach szczytu, gdy otwarte są dodatkowe pasy ruchu (tzw. spitsstrook), prędkość może być ograniczona do 80 lub 100 km/h.
Z konfiskatą włącznie
Należy pamiętać, że holenderskie służby drogowe prowadzą intensywne kontrole prędkości przy użyciu rozbudowanej sieci fotoradarów. Szczególnie surowo traktowane jest przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h – w takim przypadku pojazd może zostać skonfiskowany. Dopuszczalny poziom alkoholu we krwi wynosi 0,5 promila, jednak dla kierowców z stażem krótszym niż 5 lat obowiązuje bardziej rygorystyczny limit 0,2 promila.
W państwie szczególną uwagę należy zwracać na rowerzystów, którzy na specjalnie wyznaczonych ścieżkach zawsze mają pierwszeństwo. W miastach występują znaczne trudności z parkowaniem – miejsca postojowe są płatne zwykle w godzinach 6:00-17:00, a w większych miastach opłaty mogą obowiązywać także w nocy i weekendy. Służby parkingowe działają bardzo sprawnie, wykorzystując m.in. pojazdy wyposażone w specjalne kamery. Za parkowanie bez opłaty grozi nałożenie blokady na koło lub odholowanie pojazdu, co wiąże się z wysokimi kosztami.
Ważne jest, aby przed podróżą do Holandii upewnić się, że nasz pojazd jest prawidłowo zarejestrowany. Holenderskie służby korzystają z europejskiej bazy danych EUCARIS i w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości w rejestracji mogą zatrzymać pojazd (EUCARIS zaciąga informacje z CEPiK). Jeżeli pojazd został zgłoszony jako zbyty przez sprzedającego, a kupujący go nie przerejestrował (tylko dokonał zgłoszenia nabycia, bez przerejestrowywania, nadal jeździ na dowodzie lub tablicach poprzedniego właściciela), holenderska policja otrzyma komunikat o pojeździe widmo [spookauto] i go zatrzyma. Policja nie uznaje umów sprzedaży czy faktur zakupu jako dowodu na stan właścicielski pojazdu – przestrzega polski MSZ.
W takiej sytuacji kierowca i pasażerowie będą musieli opuścić auto, które zostanie odholowane na parking policyjny, a właściciel będzie miał 14 dni na dopełnienie formalności rejestracyjnych. W przypadku konfiskaty pojazdu należy bezwzględnie zadbać o otrzymanie pisemnego potwierdzenia (bewijs van ontvangst) zawierającego dane pojazdu, kierowcy i funkcjonariusza. Należy pamiętać, że holenderska policja niszczy zatrzymane tablice rejestracyjne i nigdy ich nie zwraca. Kontakt z holenderskimi służbami możliwy jest pod numerem 0900-8844 (z Holandii) lub +31 34 357 8844 (z zagranicy).
Kierowcy zawodowi powinni szczególnie uważać na możliwość prób nielegalnego przekraczania granicy przez osoby ukrywające się w pojazdach ciężarowych. Zaleca się stosowanie profesjonalnych zabezpieczeń i dokładne sprawdzanie pojazdu przed wyruszeniem w trasę. Za pomoc w nielegalnym przekraczaniu granicy grożą surowe kary, w tym do 8 lat pozbawienia wolności.
Motoryzacja, wiedza, władza
Pomimo braku rozpoznawalnych marek samochodów osobowych, Niderlandy mają istotny wkład w przemysł motoryzacyjny, szczególnie w obszarach „green mobility” i „smart mobility”. Holenderskie firmy, takie jak TomTom i Astrata, wyróżniają się w Europie w dziedzinie connected, cooperative & automated driving. Sukcesy w konkursie World Solar Challenge, osiągane przez holenderskie uniwersytety, potwierdzają wysoki poziom zaawansowanej wiedzy w tych obszarach. VDL Group, łącząc zaawansowaną technologię z przedsiębiorczością, stanowi przykład sukcesu Niderlandów w Smart Industry – chwalą się miejscowe media.
Warto także wspomnieć, że holenderski rząd wyznaczył ambitny cel, aby do 2030 roku wszystkie nowe samochody były bezemisyjne. W ten trend wpisują się choćby badania Banku ING przewidujące, że do 2035 roku w Europie sprzedawane będą wyłącznie samochody elektryczne. Katalizatorem zmian są projekty, takie jak Talking Maps dla pojazdów autonomicznych, oraz wsparcie edukacji i innowacji w „green i smart mobility”, dodatkowo umacniają pozycję Niderlandów w transformacji motoryzacyjnej.
Opisywany kraj jest ósmym największym rynkiem samochodowym w Europie. Choć w 2023 roku odnotowano sprzedaż samochodów osobowych na poziomie niższym niż przed pandemią, jednak sprzedaż ciężarówek wzrosła.

Tesla Model Y była najlepiej sprzedającym się modelem, a Volkswagen utrzymał pozycję lidera z największą sprzedażą w kraju. Liczba posiadanych samochodów osiągnęła rekordowy poziom 9,07 miliona, a w 2024 roku sprzedano ponad 2 miliony używanych pojazdów – wylicza Statista. Ceny samochodów elektrycznych na rynku wtórnym spadły, czyniąc je bardziej dostępne dla konsumentów – o czym w dalszej części tekstu.
Z prądem
Niderlandy, ósmy co do wielkości rynek samochodowy w Europie, przeżywają istotne zmiany w sektorze motoryzacyjnym. Mimo stopniowego wychodzenia z kryzysu pandemicznego i problemów z dostępnością półprzewodników, branża mierzy się z nierównym ożywieniem. Sprzedaż ciężarówek już przekroczyła poziomy sprzed pandemii, ale rynek samochodów osobowych nadal pozostaje poniżej wyników z 2019 roku (dane Statista z 2024 roku).
Te dysproporcje potwierdzają analizy KPMG, z których wynika, że do 2030 roku pojazdy elektryczne (BEV) będą stanowić 30 proc. sprzedaży nowych aut w Niderlandach.

To wciąż znacznie mniej niż unijny cel pełnej elektryfikacji floty do 2035 roku, ale postęp jest widoczny, mimo iż w 2023 roku BEV miały rekordowy udział w rynku, to napędy spalinowe, zwłaszcza benzynowe, w dalszym ciągu są najchętniej wybierane przez klientów. Dane te nieco przeczą praktyce, bo najchętniej kupowanym modelem w 2024 roku – na tamtejszym rynku – była Tesla Model Y, z niemal 13 800 sprzedanymi egzemplarzami, co odzwierciedla wzrost zainteresowania elektrykami – komentuje Statista.

Stijn de Groen z KPMG zaznacza, że – zachęty podatkowe i dotacje są kluczowe dla stymulowania popytu na EV. Pytanie brzmi, jak uczynić je atrakcyjniejszymi od aut spalinowych bez uzależniania się od rządowego wsparcia, gdyż coraz więcej menedżerów (32 proc.) uważa, że kierowcy zaakceptują 20-minutowe ładowanie do 80 proc. pojemności baterii, co stanowi znaczący wzrost w porównaniu z 17 proc. w 2022 roku (dane KPMG).
Konkurencja globalna i problemy łańcucha dostaw
Niderlandzcy producenci, podobnie jak ich europejscy odpowiednicy, stawiają czoła rosnącej presji. Z jednej strony konkurencją są subsydia dla amerykańskich producentów w ramach Inflation Reduction Act, a z drugiej – tańsze pojazdy elektryczne z Chin. – Tradycyjni producenci muszą nawiązywać strategiczne sojusze z firmami technologicznymi, aby skutecznie konkurować z nowymi graczami – podkreśla de Groen z KPMG. Dodatkowo geopolityczne napięcia oraz trudności w dostępie do metali ziem rzadkich i półprzewodników nadal stanowią wyzwanie dla łańcuchów dostaw.
Pomimo wyzwań, kraj odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu zielonej i zrównoważonej mobilności w Europie, a jej rynek samochodowy pozostaje jednym z głównych punktów odniesienia dla innowacji w sektorze elektromobilności.
Rynek BEV między rządowym hamulcem a biznesowym przyspieszeniem
Niderlandy, będące jednym z europejskich liderów elektromobilności, weszły w 2024 rok z rekordową liczbą 381 000 zarejestrowanych nowych aut – o 3 proc. więcej niż rok wcześniej (wylicza ING Bank). Jednak dynamiczny rozwój rynku EV napotyka coraz więcej wyzwań, głównie za sprawą cięć w rządowym wsparciu.
Mimo wycofywania dotacji, samochody elektryczne zwiększyły swój udział w rynku z 31 proc. w 2023 roku do blisko 35 proc. pod koniec 2024 roku. Ten wzrost w dużej mierze zawdzięczamy ostatnim miesiącom roku, gdy udział BEV sięgnął nawet 57 proc. Głównie dzięki wykorzystaniu resztek puli dotacji SEPP. Prognozy na 2025 rok wskazują, że elektryki mogą osiągnąć 40 proc. udziału w sprzedaży nowych aut, choć będzie to napędzane niemal wyłącznie przez firmy – aż 70 proc. nowych EV trafia do flot korporacyjnych.
Kluczowym hamulcem dla prywatnych nabywców są ceny. Średnia cena nowego samochodu w Holandii wynosi obecnie 48 000 euro, co – w połączeniu z wycofaniem dopłat – skłania wielu kierowców do wyboru używanych alternatyw. Dodatkowo w 2026 roku zniknie ostatnia ulga podatkowa dla EV (podatek BPM wzrośnie z 17 proc. do 22 proc.), co może przyspieszyć wymianę flot w drugiej połowie 2025 roku – pisze w raporcie ING Bank.
Biznes przoduje, osoby prywatne hamują
Sektor przedsiębiorstw odpowiada za ponad 65 proc. sprzedaży nowych aut w Niderlandach. Leasingowane samochody służbowe, zazwyczaj wymieniane co 4-5 lat, stanowią stabilne źródło popytu na EV. W 2025 roku blisko 50 proc. flot korporacyjnych ma stanowić pojazdy elektryczne.
Tymczasem osoby prywatne coraz częściej wybierają rynek wtórny – w 2024 roku sprzedano ponad 2 miliony używanych aut (wzrost o 9 proc. r/r), a ceny spadły średnio o 5 proc. Szczególnie atrakcyjne stały się używane elektryki, których ceny gwałtownie spadły – np. Tesla Model 3 z 2019 roku, masowo zwracana po okresie leasingu. Udział BEV w rynku wtórnym wzrósł do 4 proc., a wraz z hybrydami (PHEV) zbliża się do 10 proc. –wynika z analizy niderlandzkiego banku.
Chińska ofensywa i europejska odpowiedź
Tamtejsi kierowcy coraz chętniej patrzą też w stronę chińskich marek, takich jak BYD czy MG, oferujących tańsze modele bateryjne. Choć unijne cła importowe nieco zahamowały ich wzrost, BYD planuje osiągnąć 5 proc. udziału w rynku europejskim, inwestując w lokalną produkcję. Co ciekawe, nawet „europejskie” modele – jak Volvo EX30 czy Tesla Model 3 – często pochodzą z chińskich fabryk, co nie stanowi bariery dla holenderskich nabywców.
Branżowi eksperci zwracają uwagę, że rynek EV w Niderlandach rozwija się nierównomiernie, bo firmy przyspieszają elektryfikację flot, napędzając 40-procentowy udział BEV w 2025 roku. Z drugiej strony osoby prywatne wycofują się z zakupów nowych aut na rzecz używanych – średnia cena 48 000 euro to bariera i argument dla nabywców. Poza tym, Chińczycy wykorzystują lukę cenową, choć europejscy producenci stopniowo wprowadzają tańsze modele. Jak podkreśla analiza ING, kluczowe dla dalszego wzrostu będą: dostępność niedrogich EV, stabilność polityki fiskalnej i rozwój rynku wtórnego. Bez tego holenderska elektromobilność może na dłużej utknąć w stagnacji.
Infrastruktura ładowania – europejski lider na rozdrożu
Choć Niderlandy utrzymują niekwestionowaną pozycję europejskiego lidera w dziedzinie elektromobilności, to jednak imponujący rozwój infrastruktury ładowania zaczyna napotykać poważne bariery związane z ograniczeniami sieci energetycznej. Według najnowszych danych przytaczanych przez Mobility Portal Europe (MPE), w 2023 roku kraj dysponował 145 000 ładowarkami, co stanowiło około 23-24 proc. wszystkich punktów ładowania w Europie. To imponujący wynik, dający średnio 8 stacji ładowania na każde 1000 mieszkańców – najlepszy wskaźnik w Unii Europejskiej.
Eksperci podkreślają, że obecna infrastruktura teoretycznie zaspokaja potrzeby kierowców. Jak zauważa Jeroen Jonker konsultant ds. e-mobilności – cytowany przez MPE – dzięki obecnym pojazdom elektrycznym można podróżować z jednego końca kraju na drugi i z powrotem bez konieczności ładowania. Łączna liczba punktów ładowania, uwzględniająca stacje publiczne, półpubliczne i prywatne, przekroczyła już 167 000, a rządowe plany zakładają osiągnięcie 1,7 miliona punktów do 2030 roku.
Cena sukcesu
Jednak ten sukces ma swoją cenę. Tamas Gabor, strateg ds. zrównoważonego rozwoju, zwraca uwagę na poważny problem, mianowicie w wielu miejscach brakuje już miejsca w sieci na nowe przyłącza. Przeciążenie sieci wynika z kilku kluczowych czynników. Po pierwsze, nierównomierna produkcja energii ze źródeł odnawialnych, które stanowią już 40 proc. holenderskiego miksu energetycznego. Po drugie, skokowy popyt na moc w godzinach szczytu ładowania (18:00-22:00), gdy sieć jest przeciążona nawet o 30 proc.
W odpowiedzi na te wyzwania holenderscy operatorzy testują niestandardowe rozwiązania. Firma Stedin eksperymentuje z tymczasowym odłączaniem stacji ładowania podczas szczytów zapotrzebowania, co pozwala uwolnić moc dla innych odbiorców. Jednocześnie trwają prace nad wdrożeniem bardziej zaawansowanych technologii, takich jak ładowanie dwukierunkowe (V2G), choć jak przyznaje Jonker, jego implementacja jest bardzo skomplikowana. Alternatywą mogą się okazać domowe magazyny energii, które – zdaniem eksperta – mogą magazynować energię słoneczną i ładować EV w nocy, znacząco odciążając sieć.
Ciekawym pomysłem jest też wykorzystanie rezerw mocy z infrastruktury kolejowej. Badania wskazują, że niewykorzystana przepustowość trakcji elektrycznej mogłaby zasilać stacje ładowania, choć obecnie wymaga to specjalnych pozwoleń.
Co więcej, mimo imponujących statystyk, dystrybucja punktów ładowania pozostaje nierównomierna. Ponad 50 proc. sesji ładowania odbywa się w lokalizacjach prywatnych, podczas gdy tylko 25 proc. ma miejsce w stacjach publicznych. Krajowa Agenda Ładowania (NAL) stawia sobie ambitne cele na 2025 rok, w tym instalację 40 000 nowych publicznych ładowarek i zapewnienie, że 60 proc. sesji ładowania będzie odbywać się w trybie inteligentnym.
Innowacyjny projekt łagodzący obciążenie sieci
W odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie na energię i szybki wzrost liczby aut elektrycznych, władze Amsterdamu rozpoczęły sześciomiesięczny pilotażowy program inteligentnego ładowania. Projekt, który wystartował w marcu tego roku, ma na celu optymalizację wykorzystania sieci energetycznej, unikanie przeciążeń w szczytowych momentach oraz zachęcanie użytkowników EV do udziału poprzez korzyści finansowe. W inicjatywę zaangażowały się firmy Equans (operator stacji ładowania), Deftpower (platforma ładowania), ANWB (dostawca usług mobilnościowych) oraz miasto Amsterdam – donosi Europejskie Obserwatorium Paliw Alternatywnych.

Uczestnicy pilotażu muszą posiadać samochód elektryczny i kartę ładowania ANWB. Po podłączeniu auta do stacji biorącej udział w programie, użytkownicy mogą w aplikacji ANWB wskazać planowaną godzinę odjazdu. Na podstawie tych danych Equans planuje sesję ładowania w taki sposób, aby uniknąć nagłego poboru mocy, rozkładając zapotrzebowanie na energię równomiernie w dostępnym czasie. Dzięki temu ładowanie odbywa się w okresach niższego zapotrzebowania, gdy energia jest tańsza, a sieć mniej obciążona. Dodatkową zachętą jest możliwość otrzymania zwrotu części kosztów w zależności od aktualnej ceny prądu.
Program wspiera kilka kluczowych celów, tj. redukcję przeciążeń sieci, zwiększenie wykorzystania energii odnawialnej (np. wiatrowej i słonecznej) poprzez dopasowanie ładowania do okresów jej największej dostępności oraz zachęcanie kierowców do udziału w projekcie poprzez system nagród. Obecnie w pilotażu bierze udział ponad 3000 publicznych punktów ładowania w Amsterdamie, z których część już wykorzystuje tzw. „grid-aware charging”, czyli dostosowywanie mocy ładowania do aktualnego obciążenia sieci. Nowy projekt poszerza te możliwości o elastyczność użytkowników i uwzględnienie cen dynamicznych.
Krótko mówiąc, tamtejsze doświadczenia pokazują, że nawet najlepiej rozwinięta infrastruktura ładowania musi mierzyć się z fundamentalnymi ograniczeniami fizycznymi. I jak trafnie podsumowuje Gabor – branża musi inteligentnie inwestować, analizując wzorce ładowania. Dalszy sukces elektromobilności w Niderlandach będzie zależał od znalezienia równowagi między tempem rozbudowy sieci ładowarek a modernizacją całego systemu energetycznego.
System zachęt
Królestwo od lat aktywnie wspierają rozwój rynku pojazdów zeroemisyjnych, oferując różnorodne korzyści podatkowe i dopłaty finansowe. System zachęt jest regularnie aktualizowany, a najnowsze zmiany przewidziano na też na ten rok, co stanowi kolejny etap w realizacji polityki elektromobilności.
Samochody całkowicie elektryczne (BEV) są zwolnione z opłat rejestracyjnych do końca 2025 roku, co znacząco obniża koszty związane z zakupem i użytkowaniem. Dodatkowo do 2024 roku BEV były całkowicie zwolnione z podatku drogowego, a hybrydy typu plug-in miały 50 proc. obniżkę tego podatku. Od 2025 roku właściciele BEV muszą zaś płacić 25 proc. podatku drogowego, a od 2026 roku pełną stawkę, która ze względu na masę pojazdów elektrycznych może być wyższa niż w przypadku aut spalinowych – wynika z analizy Europejskiego Obserwatorium Paliw Alternatywnych (EOPA).
W tym miejscu warto przypomnieć, że od lipca 2020 roku wprowadzono system dopłat dla osób prywatnych. W 2023 roku wsparcie dla nowych samochodów osobowych wynosiło 2950 euro, a dla używanych pojazdów – 2000 euro. Program obejmuje samochody całkowicie elektryczne o zasięgu co najmniej 120 km, których cena katalogowa mieści się w przedziale od 12 000 do 45 000 euro. Nowe pojazdy muszą być użytkowane przez minimum trzy lata, a używane powinny pochodzić od wyspecjalizowanych dealerów, co zapobiega nadużyciom programu.
Budżet na dopłaty został zaplanowany na lata 2020–2025. W 2020 roku wynosił on 17,2 miliona euro, z czego 10 milionów przeznaczono na nowe samochody elektryczne, a 7,2 miliona na używane pojazdy. Środki na kolejne lata są sukcesywnie przedstawiane, co pozwala na bieżące dostosowanie programu do potrzeb rynku – ocenia EOPA.
Podsumowując
Od pionierskich rozwiązań w gospodarce wodnej po liderowanie w elektromobilności – Niderlandy udowadniają, że wielkość kraju nie przekłada się na skalę innowacji. Choć stoją przed wyzwaniami przeciążonej sieci i masowej turystyki, ich model łączenia tradycji z nowoczesnością może być wzorem dla całej Europy.
Oskar Włostowski
Źródło: