Dwa lata – oto, ile będzie trwać kadencja nowego prezesa Volvo Cars. To tymczasowe rozwiązanie do czasu wytypowania „długoterminowego następcy”. Nowy prezes jest zresztą dobrze znany – Hakan Samuelsson pełnił bowiem tę rolę w latach 2012-2022, po czym zwolnił stanowisko na rzecz Jima Rowana. Teraz Rowan – były szef m.in. Dysona i Blackberry – pilnie rezygnuje z dniem 31 marca. 1 kwietnia stery przejmuje już Samuelsson.

Zawirowania w Volvo

Według firmy, dwuletnia kadencja prezesa, który już pełnił tę rolę, „zapewnia stabilność podczas przygotowań do wyznaczenia długoterminowego następcy”. W komunikacie podkreślono, że powrót Samuelssona następuje w „przełomowym momencie dla marki”, ze względu na „szybko zmieniające się kwestie technologiczne, rosnącą złożoność geopolityczną i intensyfikację konkurencji między regionami”.

Mówiąc w skrócie – nadchodzą trudne czasy dla Volvo i dla całego przemysłu i firma uznała, że potrzebuje kogoś, kto ją przez nie przeprowadzi. Zarząd marki uważa, że „głębokie doświadczenie w przemyśle, głęboka wiedza o naszej grupie i udowodniona umiejętność działania w trudnych warunkach” Samuelssona będą pomocne w tych niełatwych czasach.

Eric Li, prezes zarządu Volvo, oficjalnie powitał Samuelssona z powrotem na posadzie dyrektora generalnego, mówiąc, że podczas poprzedniej kadencji poprowadził Volvo „przez jedną z najbardziej transformujących i tworzących wartość dekad – rewitalizacja marki, ekspansja na nowe rynki i pomyślna realizacja IPO”. IPO to publiczne zaoferowanie nabycia akcji spółki.

Niezbędne „wyostrzenie konkurencyjności”

Samuelsson powiedział: „Przemysł samochodowy jest pod presją z wielu kierunków. Jestem zaszczycony, że mogę wrócić w tak decydującym momencie dla Volvo Cars. Mam głęboki szacunek dla stojących przed nami wyzwań i nie mogę się doczekać współpracy z naszym utalentowanym zespołem, aby wyostrzyć naszą konkurencyjność, sprostać wymaganiom kluczowych rynków i przyspieszyć realizację strategiczną i skupić się na rozwoju przywództwa”.

Li podziękował z kolei ustępującemu dyrektorowi generalnemu, Jimowi Rowanowi, za jego „ważny wkład”, dodając, że „jego przywództwo w ciągu ostatnich trzech lat przyspieszyło przejście Volvo Cars do skupionej na oprogramowaniu, łączącej firmy samochodowej. Jego zaangażowanie i energia zbudowały silny fundament w możliwościach cyfrowych i jesteśmy wdzięczni za jego wysiłki w czasie znaczących zmian.”

Rowan, czyli odchodzący dyrektor, powiedział: „To był przywilej kierować Volvo Cars i pracować u boku tak wyjątkowego zespołu. Wspólnie poczyniliśmy znaczące postępy w budowaniu szybko rozwijającej się, zaufanej marki i wprowadziliśmy na rynek jedne z najbardziej zaawansowanych i zorientowanych na bezpieczeństwo produktów w branży – z korzyścią dla naszych klientów i szerszej społeczności. Życzę wszystkim w Volvo Cars dalszych sukcesów. Podróż trwa.”

Volvo dziś

Z całą pewnością nie można uznać czasów Rowana za zły czas dla marki. W zeszłym roku Volvo osiągnęło najwyższą roczną sprzedaż detaliczną (763 389 sztuk), najwyższe przychody i najwyższy zysk operacyjny w swojej 98-letniej historii. Rok 2025 może jednak okazać się dla firmy „czasem przejściowym”. Volvo niedawno porzuciło plan całkowitego przejścia na elektromobilność w roku 2030 i obecnie prezentuje m.in. swoje modele spalinowe po liftingach. Czy nowy prezes utrzyma ten kurs? Kto nadejdzie po nim? To jak na razie pozostaje zagadką.