Pierwszy BEV „Trail Rated” w historii marki

Jeep Recon: Off-road nie potrzebuje benzyny. 650 elektrycznych KM wystarczy

Recon wygląda jak połączenie Wranglera, koncepcyjnych „elektryków” i auta przygotowanego na wyprawy w stylu overlanding
Źródło zdjęcia: Stellantis

Jeep rozpoczyna elektryczną ofensywę z przytupem. Recon 2026 to pierwszy w pełni elektryczny model marki z legendarną odznaką Trail Rated. Ma 650 KM, do 100 km/h przyspiesza w 3,7 sekundy, a jego zasięg sięga około 450 km. To mocne argumenty dla potencjalnych klientów i co ważne – powstał od zera jako auto terenowe, a nie przerobiona wersja spalinowa. Produkcja ruszy w przyszłym roku.

  • Trail Rated – legendarna odznaka pojawi się na masce elektrycznego modelu Recon
  • Terenowy elektryk imponuje parametrami – 650 KM i przyspieszenie godne aut sportowych
  • Bateria o pojemności 100 kWh da zasięg ok. 450 km
  • Produkcja ruszy w przyszłym roku
  • Cena? Od 65 tys. USD
  • Topowa odmiana Moab trafi tylko do klientów w Ameryce Północnej

Jeep Recon – era EV bez kompromisów

Recon 2026 to zupełnie nowy rozdział dla marki z Toledo w stanie Ohio. I nie chodzi tu wyłącznie o napęd, lecz o cały samochód zaprojektowany od podstaw jako „elektryk” i terenówka w jednym. Jeep podkreśla, że to jedyny w branży w pełni „elektryczny SUV” z odznaką Trail Rated, co samo w sobie jest deklaracją ambicji.

Pod maską – a dokładniej w dwóch modułach EDM – pracują dwa silniki elektryczne, każdy o mocy 250 kW. W sumie daje to 650 KM i 840 Nm momentu obrotowego. To wystarczy, by rozpędzić Recona do 60 mph (96 km/h) w 3,6–3,7 sekundy, w zależności od wersji. Zasięg? Szacunkowo do 250 mil, czyli do około 402–450 kilometrów, zależnie od wariantu.

Energię zaś dostarcza bateria trakcyjna o pojemności 100 kWh, pracująca na instalacji 400 V, chroniona pancernymi osłonami podwozia – również z myślą o tym, co Jeep lubi najbardziej, tj. szlakach, skałach i bezdrożach – chwali się producent w materiałach prasowych.

Trail Rated, czyli elektryczne 4×4 z prawdziwego zdarzenia

Jeep wyraźnie stawia na to, by Recon nie był tylko elektryczną ciekawostką lub bulwarówką, ale faktycznym następcą swoich terenowych legend. Toteż standardowy napęd 4×4 wspiera system Selec-Terrain z pięcioma trybami jazdy, a topowa odmiana Moab dostaje dodatkowo tryb Rock i specjalne przełożenia zapewniające ogromne mnożenie momentu na tylnej osi.

Wspomniany, tylny moduł EDM w wersji Moab pracuje z przełożeniem 15:1, co pozwala wczołgiwać się w terenie bez szarpnięć. Przedni ma przełożenie 11:1 oraz rozłączanie napędu przy jeździe po asfalcie, by oszczędzać energię. Do tego dochodzi blokada tylnego dyferencjału i system Selec-Speed, który przejmuje kontrolę nad prędkością na stromych podjazdach i zjazdach.

Prześwit wersji Moab to 9,1–9,4 cala (ok. 23–24 cm), a kąty terenowe sięgają odpowiednio 33–34 stopni przy natarciu, 33–34,5 stopnia przy zejściu oraz ok. 23,3–23,5 stopnia w punkcie przegięcia. Na terenowym wyposażeniu nie oszczędzano również półosi i przegubów – dostosowano je do natychmiastowego, wysokiego momentu obrotowego – czytamy na stronie producenta.

Jeep, ale przyszłościowy

Recon wygląda jak połączenie Wranglera, koncepcyjnych „elektryków” i auta przygotowanego na wyprawy w stylu overlanding. Pionowy przód z podświetlanymi ramkami siedmioszczelinowej atrapy, charakterystyczne światła do jazdy dziennej, a z tyłu „wranglerowe” lampy LED oraz klasycznie otwierana klapa z pełnowymiarowym kołem zapasowym.

To także jedyny pojazd bateryjny na rynku, który oferuje zdejmowane drzwi, tylną szybę i boczne szyby w ćwiartkach. Wszystko bez użycia narzędzi. W standardzie znajduje się też panoramiczny dach lub, opcjonalnie, elektryczny Sky One-Touch.

Dodatkowo, odmiana Moab dodaje czarne akcenty, poszerzone nadkola, rock-railsy i grafiki na masce. Jeep szykuje także szeroką paletę kolorów – od militarno-terenowych, przez klasyczne, po bardziej żywe barwy.

Terenowy minimalizm i… miejsce na kaczuszkę

Kabina Recona przypomina nowoczesną interpretację motywów znanych z Wranglera. Poziomy, prosty kokpit, masywna rączka przed pasażerem i materiały o zwiększonej odporności na uszkodzenia.

Jeep zaskakuje też detalami, bo na desce rozdzielczej znalazła się szyna montażowa na kamery, uchwyty i akcesoria – nawet na słynne jeepowe „ducking” gumowe kaczuszki.

Przed kierowcą pracuje nowy zestaw wskaźników o przekątnej 12,3 cala, a centrum dowodzenia stanowi ogromny, 14,5-calowy ekran Uconnect 5, czyli największy pojedynczy ekran, jaki Jeep kiedykolwiek montował. System obsługuje m.in. Amazon Alexa, rozwinięte funkcje nawigacyjne TomTom oraz aplikację Trails Offroad z mapami nachyleń i opisami tras w USA i Kanadzie.

Przestrzeń bagażowa to ok. 1860 l, oczywiście po złożeniu drugiego rzędu, a z przodu znalazł się 3-litrowy frunk na bagaż podręczny. We wnętrzu wykorzystano syntetyczne i częściowo przetworzone materiały Capri, nowy kolor Joshua Tree oraz liczne rozwiązania ułatwiające przechowywanie. Standardowy jest system audio Alpine z głośnikami przeniesionymi spod drzwi pod fotele – tak, by brzmienie nie ucierpiało po zdjęciu drzwi – przekonuje Jepp.

Kiedy w sprzedaży i gdzie trafi Jeep Recon?

Produkcja rusza już na początku przyszłego roku w meksykańskiej fabryce Toluca. Pierwszymi rynkami będą Stany Zjednoczone i Kanada. Jeep potwierdza jednak „globalną ekspansję”, która ma ruszyć w czwartym kwartale roku. Oznacza to, że Recon jest przewidziany również poza Amerykę Północną – choć marka nie precyzuje jeszcze, które rynki pojawią się w kolejnej kolejności.

Cena wyjściowa w USA to 65 tys. dolarów (bez opłaty destynacyjnej 1995 USD), ale wiemy już że wersja Moab, czyli ta najbardziej terenowa, pozostanie dostępna wyłącznie w USA i Kanadzie.

Wydaje się, że na razie Recon nie ma bezpośrednich konkurentów, bo „najbliższymi” rywalami będą elektryczne terenówki pokroju Riviana R1S czy Mercedesa EQG, ale każdy z nich celuje w nieco inne potrzeby klienta. Recon stawia zaś bardziej na kompetencje off-roadowe i wrażenia znane z Wranglera, niż na luksus czy skrajne osiągi drogowe.

OW

Fot. Stellantis

REKLAMA