Klienci EV chcą nowinek
Producenci samochodów elektrycznych nie mają obecnie łatwego zadania. Z jednej strony, muszą radzić sobie na coraz bardziej „zatłoczonym” rynku, pełnym różnorodnych propozycji od niemal każdej marki. Technologia, na przykład w dziedzinie ładowania, zasięgu czy systemów autonomii jazdy, błyskawicznie się rozwija i najnowocześniejsze rozwiązania sprzed trzech czy czterech lat dziś są już przestarzałe. Poza tym, klienci – szczególnie w segmencie modeli EV – pragną nowinek i szybko się nudzą.
Z drugiej strony, firmy muszą zachowywać konkurencyjność cenową. Koszty produkcji akumulatorów stale spadają, a rywale w postaci Tesli czy marek z Chin prowadzą agresywną politykę cenową, co cieszy kupujących.
Niekoniecznie musi być drożej
Efektem może być konieczność jednoczesnego ulepszania aut (np. w związku z koniecznymi coraz częściej liftingami) i obniżania cen. Według „starego porządku” samochody po odświeżeniu, ulepszone i zwykle z bogatszym wyposażeniem, drożały. Teraz coraz częściej jesteśmy świadkami sytuacji, w której dzieje się odwrotnie (patrz: Dacia Spring, po dużej modernizacji znacznie tańsza niż wcześniej).
Co z Hyundaiem Ioniqiem 5?
Być może w przypadku tego koreańskiego modelu, pozycjonowanego gdzieś między segmentami C a D (długość: 4,64 m) stanie się podobnie.
Niedawny lifting Hyundaia nie spowodował znaczących zmian w stylistyce. Mamy do czynienia z dość drobnymi poprawkami ulepszającymi wygląd. Mocniej zmieniła się jednak technologia. Obydwie wersje mają teraz większe akumulatory – wcześniej mówiliśmy o pojemnościach 58 i 77,4 kWh, teraz to 63 i 84 kWh. Zwiększono również, choć niewiele maksymalną moc ładowania (w wersji z dużym akumulatorem – z 240 na 260 kW, mniejsza bateria przyjmuje maksymalnie 180 kW), ulepszono wykończenie wnętrza, poprawiono wyciszenie, dodano bezprzewodową obsługę systemów Apple CarPlay i Android Auto i reflektory adaptacyjne, a m.in. dzięki wzmocnieniom w słupkach B auto ma być sztywniejsze. Z kolei nowe amortyzatory sprawiają – zdaniem producenta – że Ioniq 5 będzie łagodniej i skuteczniej tłumił nierówności.
Ceny po liftingu…w Niemczech
W polskim konfiguratorze nie ma jeszcze wersji po liftingu, nie znamy jeszcze więc jej cen. Pojawiły się one już jednak w Niemczech, stanowiąc ważną wskazówkę dla polskich klientów interesujących się tym modelem.
Nowy Ioniq 5 kosztuje za Odrą nie mniej niż 43 900 euro. W przeliczeniu na złotówki to 188 168 zł. Wersja przed liftingiem, mimo mniejszej baterii, była wyceniona identycznie. Mówimy o wersji z napędem na tył i z motorem o mocy 170 KM (zasięg: do 440 km).
Wersja 84 kWh (228 KM, 570 km zasięgu WLTP) kosztuje 51 650 euro (221 586 zł), czyli o niemal 1000 euro mniej niż w przypadku porównywalnej odmiany sprzed zmian. Taki samochód ma już w standardzie bogatszy pakiet wyposażenia, o nazwie Dynamic. Dopłata za większą pojemność akumulatora wynosi 3250 euro (14 500 zł). Wcześniej było to 4000 euro.
W gamie jest jeszcze wersja dwusilnikowa o mocy 325 KM (zasięg 545 km) za 59 400 euro (254 659 zł). Po liftingu do cennika dodano również dwa nowe warianty wyposażenia – N Line i N Line X.
W Polsce może być drożej, ale niewiele
Biorąc pod uwagę ceny na rynku niemieckim należy pamiętać, że w Polsce będzie nieco drożej, ze względu na tamtejsze przepisy dotyczące VAT-u. Obecnie cena bazowego, przedliftingowego Ioniqa 5 wynosi u nas 219 900 zł. Czy ceny się utrzymają lub spadną, a klienci dostaną większe baterie i pozostałe ulepszenia „w pakiecie”, nie musząc sięgać do kieszeni głębiej niż gdyby kupowali auto wcześniej? Byłoby to bardzo korzystne i są na to duże szanse. Hyundai nie może przesadzić z cenami, jeśli chce zachować konkurencyjność, przede wszystkim wobec Tesli Model 3 i Y, ale także w stosunku do takich aut, jak BYD Seal, Volvo EX40 czy „siostrzana” Kia EV6.
MA