Gama elektrycznych produktów koncernu Stellantis dynamicznie się powiększa. Samochody są do siebie podobne – to oznacza, że nowa Frontera pod względem technicznym jest właściwie bliźniakiem Citroena C3 Aircross. Taka strategia pozwala oczywiście ograniczać koszty i docierać do nowych klientów – dla niektórych wciąż Citroen nie wchodzi w grę, ale Opel już owszem.
Frontera, czyli model noszący nazwę popularnej niegdyś terenówki, mierzy 4,38 m. Oczywiście nie ma wiele wspólnego z możliwościami offroadowymi, ale tego w dzisiejszych czasach klienci raczej nie oczekują (a jeśli tak – idą raczej po Jimny, Land Cruisera czy Isuzu). Już z zewnątrz widać podobieństwo do C3 Aircrossa. Auto odróżnia się jednak m.in. charakterystycznym przodem z nowym grillem i nowym znaczkiem Opla. Nieco nawiązuje do modeli marki z lat 70.
Trzy wersje silnikowe
Dwie pierwsze to miękkie hybrydy. Silnik 1.2 turbo z technologią 48V może osiągać 100 KM (plus 28 KM z silnika elektrycznego i zelektryfikowana automatyczna sześciobiegowa skrzynia z podwójnym sprzęgłem) lub 136 KM. Takie auta kosztuję odpowiednio 102 900 zł lub 108 200 zł.
Trzecia odmiana to Frontera Electric. Jak na razie w ofercie jest wersja z akumulatorem 44 kWh – pokona na jednym ładowaniu 305 kilometrów według WLTP. Moc takiego auta to 113 KM. Elektryczna Frontera kosztuje od 125 900 zł.
W późniejszym terminie do gamy dołączy też wersja „o dużym zasięgu”, jak określa ją producent. Pokona ok. 400 km, a jej akumulator może mieć pojemność ok. 55-60 kWh, oficjalnie jeszcze tego jednak nie podano.
Dwie wersje wyposażenia
Frontera jest dostępna w dwóch wersjach wyposażenia – Edition lub GS. Wariant GS jest wyposażony między innymi w multimedialny system informacyjno-rozrywkowy z 10-calowym kolorowym ekranem dotykowym i nawigacją, a także kamerę cofania. Wersja GS ma m.in. automatyczną klimatyzację, przyciemniane szyby z tyłu i elektrycznie sterowane, podgrzewane i przyciemniane lusterka boczne. Wersja GS jest wyceniona na 142 300 zł.
Chętni na Frontery mogą dodatkowo spersonalizować swój pojazd za pomocą dwóch pakietów dostępnych jako opcja („Comfort” i „Tech”). W wersjach hybrydowych można dokupić trzeci rząd siedzeń, ale w odmianie EV nie jest to możliwe.
Konkurencja
Z kim konkuruje nowy Opel? Gdyby wersja Electric mogła być siedmioosobowa, mogłaby stanowić interesującą (i znacznie tańszą) konkurencję dla Mercedesa EQB, czyli elektrycznego SUV-a z trzema rzędami siedzeń, ale niezbyt wielkiego. Frontera tak czy inaczej staje w szranki m.in. z „bratem”, czyli Citroenem e-C3 Aircrossem (od 120 800 zł). Różnica w cenie jest niewielka, wybór to w dużej mierze kwestia gustu i tego, do którego salonu mamy bliżej.
Pozostali, drożsi choć mocniejsi konkurenci to Hyundai Kona Electric (od 168 900 zł za wersję 39 kWh) czy Fiat 600e (56 kWh za 165 000 zł). Rywalem Frontery może być również Nissan Leaf, choć nie jest crossoverem. Kosztuje od 155 900 zł za model 150 KM i 39 kWh netto.
Opel jest interesującą propozycją w segmencie „budżetowych” aut EV. Połączenie relatywnie sporego wnętrza z podniesionym nadwoziem i atrakcyjną ceną może spodobać się klientom.
MA