- Polska w czołówce subsydialnych państw. Już niedługo
- Kraje Europy Południowej brylują w europejskich dopłatach do aut elektrycznych
- W Skandynawii system wsparcia zakupu elektryków opiera się na ulgach podatkowych i opłatach
- Wielka Brytania uruchomiła 650 milionów funtów na dopłaty
- Francja poszła w kierunku leasingu społecznego, czyli wynajmu elektryka za maksymalnie 200 euro miesięcznie
„NaszEauto” w czołówce
Badania przeprowadzone przez Euronews Business pokazują, że najbardziej hojne programy subsydiowania zakupu pojazdów bateryjnych dla osób fizycznych w 2025 roku oferują obecnie kraje Europy Południowej, z Włochami i Grecją na czele oraz… Polska. Ale po kolei.
Włoska ofensywa
Włochy, które według ACEA charakteryzują się szczególnie niskim udziałem BEV w rynku (5,2 proc. między styczniem a lipcem 2025 r., podczas gdy średnia unijna wynosi około 15 proc.), intensywnie promują elektromobilność. Jak donosi euronews.com, nowy włoski program zachęt oferuje osobom fizycznym wsparcie finansowe w wysokości do około 11 000 euro, pokrywające do 30 proc. całkowitej ceny zakupu nowego samochodu elektrycznego. Wysokość dotacji jest uzależniona od dochodu, a z programu wyłączone są pojazdy o cenie przekraczającej 42 700 euro brutto (z VAT).
Mobilityportal.eu dodaje, że poza prywatnymi nabywcami, skorzystają także z niego małe przedsiębiorstwa, które mogą liczyć na dofinansowanie nawet do 20 000 euro. Warunkiem uzyskania dotacji jest m.in. złomowanie samochodu z silnikiem spalinowym klasy Euro 5 lub starszej, który był zarejestrowany na daną osobę przez co najmniej sześć miesięcy. Program jest częściowo finansowany ze środków planu odbudowy – Plan Narodowy Odbudowy i Odporności (PNRR) i ma na celu zastąpienie około 39 000 pojazdów spalinowych w okresie do połowy 2026 roku.

Równie wysokie wsparcie proponuje Grecja, która, podobnie jak Polska, oferuje około 9000 euro subsydiów dla osób fizycznych. Dodatkowo, w Grecji można otrzymać bonus w wysokości 2000 euro za zezłomowanie starego pojazdu spalinowego i 1000 euro, jeśli kupujący ma mniej niż 29 lat – wylicza Europejskie Obserwatorium Paliw Alternatywnych (z ang. EAFO).
„NaszEauto” z nowymi zasadami i… perspektywą szybkiego końca
Polska, ze względu na maksymalną kwotę wsparcia do 40 tysięcy złotych, plasuje się w czołówce krajów oferujących znaczące subsydia bezpośrednie dla osób fizycznych. Program „NaszEauto”, uruchomiony przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) oraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) w lutym 2025 roku, ma na celu ułatwienie polskim rodzinom zakupu aut elektrycznych – czytamy na stronie gov.pl.
Wiceminister klimatu i środowiska, Krzysztof Bolesta, podczas konferencji prasowej stwierdził, że: „Chcemy umożliwić i ułatwić polskim rodzinom zakup aut elektrycznych. Jesteśmy świadomi, że takie pojazdy to przyszłość motoryzacji. Dlatego prezentujemy program „NaszEauto”, który stawia na dofinansowanie zakupu aut elektrycznych, a nie opodatkowanie spalinowych” – powiedział.
Projekt pierwotnie dysponował budżetem 1,6 miliarda złotych ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Jednakże w wyniku rewizji KPO budżet „NaszEauto” został okrojony, a obecna pula środków wynosi około 1,2 miliarda złotych – oznacza to przekierowanie 400 milionów złotych m.in. na termomodernizację szkół.
Mimo to, prezeska NFOŚiGW, Dorota Zawadzka-Stępniak, akcentuje mechanizmy promujące ekologię i sprawiedliwość społeczną, bo: „program skonstruowany jest w ten sposób, że poza bazową kwotą wsparcia zapewniamy również dwa rodzaje premii dodatkowej.
Jedna to premia za złomowanie. Zależy nam na tym, aby przy promowaniu zakupu lub leasingu samochodu elektrycznego również złomować te samochody spalinowe, które przestają być wykorzystywane przez beneficjenta. Mamy również premię za niski dochód” – powiedziała.
Przypomnijmy, dotacja bazowa dla osób fizycznych wynosi 18 750 zł, ale może wzrosnąć o 10 000 zł za złomowanie starego spalinowego samochodu i dodatkowe 11 250 zł dla osób o niskim dochodzie (nieprzekraczającym 135 tys. zł). Program promuje także duże rodziny (z Kartą Dużej Rodziny), dla których maksymalna dopłata wynosi 30 000 zł. Cena kwalifikujących się nowych BEV kategorii M1 nie może przekraczać 225 tysięcy złotych netto.
Program zyskał na popularności – do 24 października 2025 roku wpłynęło ponad 18 tysięcy wniosków, co stanowi większą dynamikę niż w przypadku poprzedniego programu, czyli „Mój elektryk”. Jednakże wiceminister Bolesta przyznał, że dotychczasowe tempo obróbki dokumentów nie jest satysfakcjonujące, co skłoniło NFOŚiGW do optymalizacji procedur.
Otwarcie na chińskie elektryki i zmieniający się krajobraz w Europie
Jedną z kluczowych zmian, jaką wprowadzono w programie „NaszEauto”, tj. 20 października 2025 roku, jest brak ograniczeń dla pojazdów importowanych spoza Unii Europejskiej, o czym poinformowały branżowe media (spekulowało się także, że nowe zasady wykreślą auta „Made in China” – przyp. red.). Ostatecznie jednak „elektryki” z Chin, które już teraz stanowią ponad 25 proc. udziału w polskim segmencie BEV, mogą korzystać z pełnego wsparcia rządowego.
Wiceminister Krzysztof Bolesta potwierdził, że auta bateryjne z Kraju Środka i innych krajów będą mogły korzystać z pełnego dofinansowania. Dodał również, iż głos przeciwko zawężającym zapisom, co mogłoby odciąć dopłaty dla modeli spoza UE, był niemal powszechny, nawet wśród krajowej branży motoryzacyjnej, z wyjątkiem jednej firmy.

Decyzja ta jest istotna w kontekście konkurencyjności cenowej, bo jak donosi euronews.com, prezes Volvo jest zdania, że przemysł samochodowy musi „wziąć się w garść”, aby konkurować z chińskimi samochodami elektrycznymi. No i chyba ma rację, bo europejscy producenci przespali dobry moment, by oferować klientom przystępne cenowo auta na prąd – uważają eksperci.
Bo cel jest jasny – liczba zarejestrowanych elektrycznych samochodów osobowych (BEV+PHEV) wyniesie 1,48 mln w 2030 roku, a łączna liczba ogólnodostępnych punktów ładowania wzrośnie do tego czasu do 86,9 tys. – szacuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska, cytowane przez serwis bank.pl.
Wyspiarski przykład
Między innymi po to, by stymulować rynek, w Wielkiej Brytanii ruszył niedawno nowy system zachęt do zakupu samochodów elektrycznych – Electric Car Grant (ECG), który według rządu ma „uczynić posiadanie auta elektrycznego rzeczywistością dla tysięcy Brytyjczyków”. Przedsięwzięcie o wartości 650 milionów funtów pozwoli kierowcom uzyskać do 3 750 funtów zniżki przy zakupie nowego elektryka o wartości do 37 000 funtów.
Minister transportu Heidi Alexander podkreśliła, że to nie tylko wsparcie dla kierowców, ale także impuls dla krajowego przemysłu motoryzacyjnego: „To nasz plan na zmianę w działaniu. Wspieramy brytyjskich kierowców, brytyjskie miejsca pracy i brytyjski wzrost gospodarczy” – czytamy na stronie gov.uk.
ECG wystartował 16 lipca i już zdążył ożywić rynek nowych aut, a w salonach w całym kraju pojawiają się pierwsze modele objęte rządowym wsparciem. Według analityków RAC, „w ciągu kilku tygodni przecenione samochody elektryczne pojawią się w salonach na terenie całego kraju”, a wybierane przez kierowców modele będą „nie tylko lepsze dla portfela, ale też dla planety”.
W połączeniu z rosnącą liczbą punktów ładowania – już ponad 82 tysiące publicznych ładowarek, a nowa powstaje co pół godziny – oraz dodatkowymi ulgami podatkowymi, zakup i eksploatacja pojazdu elektrycznego stają się w Wielkiej Brytanii bardziej opłacalne niż kiedykolwiek wcześniej – twierdzą tamtejsi analitycy.

Eksperci branżowi przewidują także, że wprowadzenie programu znacząco przyspieszy przejście Brytyjczyków na elektromobilność. Jak zauważył Mike Hawes, prezes Stowarzyszenia Producentów i Handlowców Motoryzacyjnych (SMMT): „Szybkie wdrożenie i dostępność tej dotacji w kolejnych latach zapewni impuls, który jest kluczowy, by rynek pojazdów elektrycznych wzrósł z 1 na 4 sprzedawane dziś auta do 4 na 5 do końca dekady”. Rządowy plan, uzupełniony o inwestycje infrastrukturalne i strategię przemysłową, ma w efekcie umocnić pozycję Wielkiej Brytanii jako europejskiego lidera w produkcji i sprzedaży samochodów bezemisyjnych.
Zmiany w systemach zachęt są powszechne w całej Europie
Jednak nie wszędzie jest równie hojnie i optymistycznie. Po wycofaniu subsydiów w 2023 roku, Niemcy planują ich przywrócenie od stycznia 2026 roku, informuje magazyn autocar.com, bo samochody elektryczne przestały się sprzedawać. Dlatego nowy program ma mieć wartość 4 miliardów euro i oferować do 4000 euro na przystępne cenowo modele (poniżej 45 000 euro netto), celując w gospodarstwa domowe o niższych dochodach.
Co jest inną zaletą a w zasadzie pionierskim rozwiązaniem, to to, że niemiecki plan po raz pierwszy obejmie dopłaty również do używanych samochodów, czyli cechuje się elementem, który bezskutecznie próbują forsować największe organizacje branżowe, promujące elektromobilność nad Wisłą, w tym także PSNM.
Z kolei Austria zdecydowała się na odwrotny krok. Jak donosi EAFO, federalny program subsydiów na zakup BEV dla osób fizycznych zakończył się w tym kraju przedwcześnie, bo w lutym 2025 roku z powodu wyczerpania budżetu.
Francja z leasingiem społecznym
Natomiast we Francji, pomimo obniżenia budżetu na dopłaty do 1 miliarda euro w 2025 roku (z 1,5 miliarda w 2024 roku), kraj nadal oferuje „bonus ekologiczny”, którego maksymalna kwota wynosi 7000 euro dla gospodarstw domowych o najniższym dochodzie.
I już widać tego pierwsze efekty, bo rynek wyraźnie reaguje na rządowe zachęty, które w ostatnich miesiącach stały się jednym z głównych motorów „skoku” rejestracji. Jak podaje Autovista24, we wrześniu 2025 roku liczba zarejestrowanych pojazdów bateryjnych wzrosła aż o 11,2 proc. rok do roku, osiągając 31 439 sztuk i rekordowy udział 22,4 proc. w całym rynku.

Kluczową rolę odegrały tu nowe instrumenty wsparcia, w tym program leasingu społecznego, który umożliwia wynajem elektryka za maksymalnie 200 euro miesięcznie, a także dodatkowy bonus ekologiczny w wysokości 1 000 euro dla modeli montowanych w Europie (w cenie poniżej 47 500 euro) i wyposażonych w baterie produkowane na obszarze unijnym.
Minister ekologicznej transformacji Agnès Pannier-Runacher podkreśliła, że to rozwiązanie „łączy wsparcie dla portfeli Francuzów z ochroną klimatu i rozwojem przemysłu”. Co ciekawe, w tym samym czasie rejestracje aut benzynowych spadły do historycznego minimum 19,2 proc. udziału w rynku, co oznacza spadek o 25,3 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Warto także spojrzeć na Kraje Nordyckie, na przykład Norwegię czy Danię, gdzie mimo braku bezpośrednich dotacji, odnotowuje się najwyższy udział pojazdów elektrycznych w rynku (odpowiednio 94,1 proc. i 64,3 proc.). Ich sukces opiera się na ulgach podatkowych i opłatach (np. zwolnienie BEV o cenie do 500 000 NOK z podatku VAT w Norwegii oraz obniżone opłaty drogowe).
Dotacje niezbędne
Taka różnorodność schematów na kontynencie prowadzi do wniosku – z resztą słusznie, jak zauważa redakcja euronews.com – że najbardziej efektywne programy niekoniecznie muszą oferować najwyższe bezpośrednie zachęty cenowe. Powinny się raczej skupiać się na ulgach podatkowych i budowaniu długoterminowej przewagi kosztowej dla użytkowników BEV. I to dobitnie widać na przykładzie Skandynawii. Tymczasem kraje takie jak Polska czy Włochy, z niższym nasyceniem rynku, wciąż potrzebują hojnych dotacji, aby przekonać konsumentów do zmiany przyzwyczajeń.
Oskar Włostowski

