Chińska ofensywa autonomiczna

Europa nowym poligonem dla technologii samodzielnej jazdy

W pełni autonomiczne taksówki na chińskich ulicach nie są dziś niczym nadzwyczajnym
Źródło zdjęcia: Bartłomiej Derski

– Chińskie firmy rozwijające technologię autonomicznej jazdy, odcięte od rynku amerykańskiego, coraz śmielej wchodzą do Europy
– Startupy zza Wielkiego Muru zakładają tu swoje siedziby, podpisują umowy dotyczące przetwarzania danych i testują pojazdy na drogach
– Dla firm ze Starego Kontynentu to powód do niepokoju
– W grę wchodzi nie tylko konkurencja, ale i kwestia bezpieczeństwa danych

Nowy trend

Kraj Środka to największy rynek motoryzacyjnym świata, gdzie ponad połowa sprzedawanych aut – także tych z niższej półki – jest już wyposażona w systemy wspomagania kierowcy lub autonomizujące jazdę. Pekin chętnie wspiera ten trend, jasno deklarując ambicję globalnej dominacji w obszarze pojazdów autonomicznych. Tamtejszy rząd opracowuje też regulacje, które mają stworzyć stabilne ramy dla krajowych innowatorów.

Mając na względzie rozeznanie rynku, Reuters rozmawiał z kilkunastoma przedstawicielami chińskich firm, którzy zgodnie przyznają, że Europa stała się dla nich strategicznym kierunkiem ekspansji – podobnie jak wcześniej w przypadku producentów samochodów elektrycznych.

Skupiamy się na Europie, bo to nasza przyszłość na rynkach globalnych – mówi Dong Li, dyrektor technologiczny firmy QCraft, cytowany przez agencję Reuters. Startup z Pekinu ogłosił we wrześniu otwarcie swojej europejskiej centrali w Niemczech, bo jak tłumaczy Li, europejskie otoczenie regulacyjne jest bardziej otwarte niż w Stanach Zjednoczonych, gdzie bariery wynikają z obaw o bezpieczeństwo narodowe i kontrolę nad danymi gromadzonymi przez systemy autonomiczne.

Stary Kontynent rzeczywiście oferuje bardziej przyjazne warunki dla firm technologicznych, choć – jak podkreślają eksperci – przepisy dotyczące testowania i dopuszczania pojazdów autonomicznych wciąż są fragmentaryczne. Mimo to, przewodnicząca Komisji Europejskiej – Ursula von der Leyen przyznała w ubiegłym tygodniu, że Stany Zjednoczone i Chiny wyprzedzają Europę w tej dziedzinie. – To samo powinno być możliwe także tutaj, w Europie – zaapelowała.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że podczas minionych wakacji polski rząd przyjął projekt zezwalający na testowanie pojazdów autonomicznych na drogach. Tym samym ma to dostosować polskie prawo do zmian związanych z autonomizacją transportu. Instytucją nadzorującą takie testy będzie Instytut Transportu Samochodowego.

QCraft, Momenta, DeepRoute – chińska fala innowacji

QCraft współpracuje już z chińskimi i europejskimi producentami samochodów, a sprzedaż swojej technologii na Starym Kontynencie planuje rozpocząć w ciągu dwóch lat. W Azji rozwiązania tej firmy umożliwiają autonomiczną jazdę autobusów w 26 miastach na poziomie automatyzacji poziomu 4-ego, co oznacza, że pojazd potrafi samodzielnie prowadzić przez dłuższy czas bez ingerencji człowieka.

Podobne ambicje inwestycyjne ma też firma DeepRoute.ai, która zapowiada budowę europejskiego centrum danych. Z kolei Momenta – jeden z liderów chińskiej branży, współpracujący z Toyotą, General Motors i Uberem – w przyszłym roku rozpocznie testy technologii poziomu 4-ego w Niemczech. Momenta już wcześniej ogłosiła, że dostarczy system wspomagania kierowcy dla Mercedesa w Chinach. Jak ustalił Reuters, niemiecki producent rozpoczął już badania tej samej technologii w Europie. – Momenta patrzy na Europę jak na kluczowy cel ekspansji – mówi jedno ze źródeł agencji.

Europejskie startupy żądają równych zasad

Nie wszystkim w Europie podoba się tak szybka ekspansja firm z Państwa Środka. Część lokalnych startupów obawia się nierównej konkurencji i wzywa do wprowadzenia subsydiów oraz bardziej restrykcyjnych regulacji. Jim Hutchinson, szef brytyjskiego startupu Fusion Processing, który w przyszłym roku planuje testy autonomicznych autobusów, podkreśla w rozmowie z Reuters-em, że cyt.: – Jeśli chcemy rozwijać tę technologię, potrzebujemy wyższego poziomu nadzoru i interwencji państwa, aby zapewnić równe warunki gry.

Inni z kolei widzą w chińskiej konkurencji szansę na przyspieszenie rozwoju europejskich rozwiązań. Jak zauważa analityczka Yvette Zhang z AlixPartners, chińskie firmy, zmuszone do poszukiwania nowych źródeł dochodu poza nasyconym rynkiem krajowym, mogą wnieść do Europy nie tylko technologie, ale i nową dynamikę.

Tanie systemy kontra europejskie ograniczenia

Podczas gdy w Chinach zaawansowane systemy wspomagania kierowcy są dostępne nawet w tanich samochodach – często w standardzie – w Europie pozostają domeną luksusowych marek. Według danych firmy Canalys, w 2025 roku ponad 60 proc. nowych samochodów sprzedanych w Chinach (około 15 milionów pojazdów) będzie wyposażonych w technologię poziomu 2-ego.

Po decyzji administracji Joe Bidena o zablokowaniu dostępu chińskich firm do rynku amerykańskiego, Europa stała się dla nich jedynym realnym kierunkiem ekspansji. – Europa to jedyny rynek, na który mogą wejść. Muszą to wykorzystać – komentuje Tu Le z firmy konsultingowej Sino Auto Insights.

Europa szuka wspólnych reguł gry

Tymczasem Unia Europejska stara się nadrobić dystans, pracując nad ujednoliceniem przepisów dotyczących testów i wdrażania pojazdów autonomicznych. Obecnie jedynie kilka krajów, w tym Niemcy i Wielka Brytania, dopuszcza bardziej zaawansowane testy publiczne. Berliński startup Vay, który opracowuje systemy dla robotaksówek i autobusów, prowadzi próby w Niemczech i USA.

Jego współzałożyciel Fabrizio Scelsi popiera inicjatywę Komisji Europejskiej, ale ostrzega, że bez wsparcia rządowego europejskie firmy mogą nie sprostać rosnącej konkurencji. – Chińskie firmy zmuszą europejskich graczy do szybkiego działania – podsumowuje Scelsi i dodaje, że wyścig o dominację w autonomicznej mobilności właśnie przyspieszył.

OW

REKLAMA