Widziałem na stoisku Hyundaia IONIQA 6. Czy to jest model, z którym Hyundai wiąże wielkie nadzieje, jeśli chodzi o sprzedaż, czy to raczej taki Halo Car, który ma przyciągnąć klientów do modeli, powiedzmy, trochę spokojniej narysowanych, tańszych?
Rzeczywiście to dla nas model wyjątkowy, z pewnością jest to pokaz naszych możliwości, a zarazem samochód dostępny w oficjalnej sprzedaży, „dla ludzi”. Jednak jesteśmy świadomi, że nie będzie to model tak wolumenowy jak chociażby IONIQ 5 czy elektryczna Kona. Wiemy też, że na naszych rynkach SUV-y są bardzo popularne i w nich pokładamy większe nadzieje, natomiast jesteśmy pewni, że na całym świecie jego sprzedaż będzie bardzo wysoka. Proszę sobie wyobrazić, że w pierwszym dniu zamówień w Korei został pobity rekord, 37 tysięcy w jeden dzień. Tak więc rynki takie jak Korea, które troszkę inaczej postrzegają segmenty mają nieco inne preferencje, chętniej sięgać będą po IONIQA 6.
Wracając do Europy, proszę powiedzieć, który model elektryczny Hyundaia sprzedaje się w Polsce najlepiej?
Kona. I w tym modelu też pokładamy wielkie nadzieje.
Czyli teraz pozostaje nam czekać na nową generację.
De facto światowa premiera i prezentacja samochodu już się odbyły, teraz czekamy tylko na start produkcji i na skalkulowanie polskiej oferty. Auto powinno do nas trafić szybko, jest produkowane za naszą południową granicą…
Słowacja?
Czechy. Czeska fabryka w Noszowicach. Zapewne – podobnie jak w innych modelach tam produkowanych – i w tym pojawi się wiele komponentów z Polski. Będzie to dla nas takie nowe otwarcie. Poprzednik był samochodem, który się bardzo pozytywnie wyróżniał zasięgiem, efektywnością w segmencie, de facto otwierał ten segment, a tutaj wchodzimy z drugą generacją, troszkę większą i nowymi technologiami.
Jakie jeszcze modele pojawią się w Hyundaiu w najbliższej przyszłości?
No jeśli chodzi o takie bardziej emocjonujące, to oczywiście premiera IONIQA 5 N (model zadebiutował już w Europie podczas Festiwalu Goodwood – przyp. red.) .
Pierwsze elektryczne N?
Tak. Mariaż dwóch submarek: Ioniq łączy się z marką N, więc powstanie model, który będzie wzbudzał wiele emocji i zapewniał – nomen omen – elektryzujące wrażenia. Jak mówiłem, ten model zostanie przedstawiony już w tym roku, natomiast na rok przyszły jest zapowiedziany IONIQ 7, czyli większy SUV z tej gamy…
Jak duży on będzie? Jak Santa Fe czy jak Tucson?
Większy od Santa Fe.
Tak jak Palisade?
Tak. To znaczy – rozstaw osi będzie miał większy od Palisade, bo obecnie już Ioniq 5 ma rozstaw osi taki jak w Palisade, natomiast jeżeli chodzi o długość, to w elektrykach często się udaje tę samą przestrzeń dla osób mieć w samochodzie, który zajmuje mniej miejsca. Natomiast jeżeli chodzi o pozostałe modele elektryczne, to na razie nie udzielamy informacji, nie chcemy wszystkich niespodzianek zepsuć.
MA: Rozumiem. A co z wodorowymi? Bo jest przecież w ofercie ciągle Nexo…
Czy firma jeszcze pokłada nadzieje w technologii wodorowej, czy raczej skupia się już jedynie na bateryjnych elektrykach?
Uważamy, że są różne drogi do osiągnięcia celu, jakim jest neutralność węglowa. Taki założyliśmy sobie cel do 2045 roku. W Europie do 2035 planujemy zelektryfikować wszystkie modele, w pełni. Bedą zeroemisyjne – czy to elektryczne, czy elektryczne wodorowe. W Polsce są zarejestrowane samochody wodorowe, w tym też i Nexo, natomiast jeśli chodzi o taką regularną sprzedaż, to nie jest w naszym kraju prowadzona, ponieważ nie mamy ani jednej ogólnodostępnej stacji tankowania wodoru.
W tym roku powinny takie stacje wystartować i wtedy też będziemy podejmować działania biznesowe. Chcę jeszcze dodać, że poza Nexo istnieje jeszcze transport ciężki, przeprowadzono w Europie coś w rodzaju pilotażu z samochodami ciężarowymi…
Słyszałem o koparce wodorowej Hyundaia
Tak. Do Hyundai Motor Group należy wiele firm, chociażby takie produkujące wodorowy sprzęt ciężki, to rozwiązanie sprawdza się także w transporcie morskim.
Czyli Hyundai wierzy w dwie równoległe drogi rozwoju?
Tak, bowiem liczy się dla nas cel, dlatego żadnej z technologii nie stawiamy nad drugą. Technologie mają pewne wady czy zalety, ja raczej staram się mówić, że są to cechy danej technologii, które należy dostosować do własnych oczekiwań. Zdajemy sobie sprawę z tego, że potrzeba innej infrastruktury do samochodów elektrycznych, innej do wodoru. Wodór umożliwia nam łatwiejsze magazynowanie energii, chociaż dzięki rozwojowi technologii w samochodach elektrycznych też będziemy mieli możliwość magazynowania energii.
Coś jeszcze chciałby pan dodać, opowiedzieć, zajawić?
Hmmm… Niektórzy będą mówić „to nie jest najlepsza chwila na samochody elektryczne”… My natomiast mamy w Hyundaiu strategię najszerszej gamy zelektryfikowanych napędów: wodór, elektryk, Plug-In, Plug-in hybrydy, hybrydy zwykłe, hybrydy miękkie, nie mamy tylko hybryd al dente… (śmiech). Chcemy po prostu zaoferować klientom wszystko to, czego oczekują. Wiemy, że nie każdy rynek jest na to przygotowany, my mamy fabryki w wielu miejscach, między innymi w Indiach, tam zajmujemy drugą pozycję na rynku wybudowaliśmy też nową fabrykę w Indonezji, w obu tych fabrykach składany jest IONIQ 5…
Stamtąd IONIQ przyjeżdża do nas?
Nie, przeznaczony jest na rynki lokalne, na Azję. Natomiast my IONIQA 5 i 6 mamy z Korei, natomiast Kona elektryczna przyjeżdża z Czech. I jeszcze jedno. Mamy takie przesłanie: nic na siłę. Różne kraje są na różnym etapie technologicznego rozwoju. Zamierzamy przekonywać je do elektryków, pokazując, że posiadanie elektrycznego samochodu wymaga planowania, a nie wyrzeczeń, i że może być naprawdę wygodne. Może uda nam się doprowadzić do tego, że najpierw klienci przesiądą się z auta spalinowego do miękkiej hybrydy, potem do Plug-in, a docelowo do samochodów elektrycznych czy wodorowych… Staramy się edukować, pokazywać, że elektromobilność to nie jest już technologia przyszłości…
…ale teraźniejszość?
Dokładnie.
Dziękuję za rozmowę,
Mikołaj Adamczuk