Woda i prąd to fatalne połączenie, o czym wie każde dziecko. W czasie ulewy używanie niektórych urządzeń elektrycznych może być niebezpieczne – dla urządzenia albo dla użytkownika. Co z samochodami EV? To dość naturalnie nasuwające się pytanie, nurtujące wiele osób, które rozważają kupno auta elektrycznego. Naturalne również z powodu aury, która nas ostatnio nie rozpieszcza. Pada dość często.
Czy samochód elektryczny jest bezpieczny podczas jazdy w deszczu albo burzy? Czy ryzykujemy porażenie prądem? A może zalanie baterii prowadzi do awarii lub nawet pożaru? Tłumaczymy, jak to wygląda.
Samochód elektryczny w deszczu
Na pierwszy rzut oka połączenie kilkuset kilogramów baterii o napięciu nawet 800 V z ulewnym deszczem może budzić uzasadnione obawy. W końcu woda to doskonały przewodnik prądu. W rzeczywistości jednak nowoczesne samochody elektryczne są zaprojektowane tak, by były całkowicie bezpieczne podczas jazdy w każdych warunkach pogodowych – również w trakcie intensywnych opadów deszczu czy nawet burzy z piorunami.
Rygorystyczne normy
Akumulator trakcyjny w samochodzie elektrycznym jest szczelnie zamknięty w specjalnej, hermetycznej obudowie, zazwyczaj wykonanej z aluminium lub kompozytów. Całość spełnia wysokie normy szczelności – najczęściej na poziomie IP67 lub wyższym. Co to oznacza? IP67 to pełna ochrona przed pyłem + odporność na zanurzenie w wodzie na głębokość do 1 metra przez 30 minut.

Niektóre pojazdy (np. Tesla, BMW iX, Hyundai Ioniq 5) oferują jeszcze wyższy poziom – IP68, co oznacza, że konstrukcja chroni przed skutkami ciągłego zanurzenia pod wodą.
Dzięki takiej budowie akumulatora samochód elektryczny może bezpiecznie przejeżdżać przez kałuże, zalane ulice, a nawet brodzić w wodzie przez krótki czas, bez ryzyka porażenia prądem czy uszkodzenia systemu napędowego.
Co z instalacją wysokiego napięcia?
Samochody elektryczne wykorzystują napięcia rzędu 400–800 V, co w warunkach domowych byłoby niebezpieczne. W aucie jednak całe zasilanie HV (high voltage) jest odizolowane od karoserii oraz pasażerów, a układy monitorujące nieustannie sprawdzają parametry elektryczne.
W razie jakiejkolwiek nieszczelności czy błędu (np. przedostania się wilgoci do przewodów), układ automatycznie odcina zasilanie – podobnie jak „różnicówka” w domowej instalacji.
Co więcej, auta elektryczne posiadają również systemy detekcji zwarcia i prądów upływu, bezpieczniki wysokonapięciowe oraz sterowane elektronicznie styczniki, a także funkcję awaryjnego odcięcia zasilania po kolizji lub wykryciu awarii.
Odpowiedni poziom zabezpieczeń określają także przepisy. Tak mówi o tym Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Samochodowego.
– Tak, samochód z napędem elektrycznym jest bezpieczny dla użytkowników. Wynika to z faktu, że pojazdy te, zanim trafią na rynek Unii Europejskiej, muszą przejść określone procedury homologacyjne, takie same jak pojazdy z napędem spalinowym. Ponadto, ze względu na specyfikę napędu elektrycznego, podlegają też dodatkowym wymaganiom technicznym ujętym w Regulaminie nr 100 Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ (EKG ONZ). Dokument ten określa normy bezpieczeństwa związane z układem napędowym pojazdu zasilanego energią z akumulatora trakcyjnego pojazdu – podkreślił Krupiński.
Samochód elektryczny a burza
To pytanie pojawia się równie często jak obawa o deszcz. W praktyce jednak każdy samochód – także elektryczny – działa jak klatka Faradaya, co oznacza, że nawet bezpośrednie uderzenie pioruna nie powinno stanowić zagrożenia dla osób znajdujących się wewnątrz. Ładunek elektryczny zostaje rozprowadzony po metalowej karoserii i odprowadzony do ziemi, bez wpływu na pasażerów czy instalacje wewnętrzne.
Co ciekawe – uderzenia pioruna w samochody są ekstremalnie rzadkie, a jeśli już do nich dochodzi, nie powodują zwykle uszkodzeń instalacji elektrycznych. Pojazdy są testowane także pod kątem odporności elektromagnetycznej, co dodatkowo zwiększa ich bezpieczeństwo.
Ładowanie w deszczu – czy to bezpieczne?
Wielu kierowców obawia się też ładowania samochodu elektrycznego podczas deszczu. Fakty są jednak jednoznaczne: można bezpiecznie ładować elektryka na zewnątrz, nawet w czasie opadów. Zarówno gniazdo ładowania, jak i wtyczka są wykonane z materiałów odpornych na warunki atmosferyczne i spełniają normy bezpieczeństwa (m.in. IP54 lub wyższe). Ładowanie nie rozpocznie się, dopóki nie zostanie nawiązane odpowiednie połączenie komunikacyjne pomiędzy samochodem a ładowarką. W przypadku jakichkolwiek nieprawidłowości – sesja ładowania nie zostanie uruchomiona.

W przypadku stacji szybkiego ładowania (DC) wszystko odbywa się automatycznie i jest pod ścisłą kontrolą oprogramowania. W praktyce – deszcz nie ma tu żadnego znaczenia.
Opad nie zwiększa ryzyka pożaru
Przypomnijmy także, że według statystyk auta elektryczne płoną nawet 10 razy rzadziej niż spalinowe, co potwierdzają analizy firm ubezpieczeniowych oraz danych straży pożarnej w Europie i USA.
Co ważne – deszcz nie zwiększa ryzyka pożaru. Jeśli doszłoby do uszkodzenia baterii (np. w wyniku kolizji), auta elektryczne wyposażone są w systemy monitorujące temperaturę ogniw i układy chłodzenia, które w porę wyłączają zasilanie.
Elektryk w deszczu? Bezpieczniejszy niż spalinowy
Samochody elektryczne są projektowane z myślą o bezpiecznej eksploatacji w każdych warunkach pogodowych. Jazda w deszczu, przejazd przez zalane drogi czy burza z piorunami nie stanowią zagrożenia ani dla kierowcy i pasażerów, ani dla samego pojazdu.
W wielu aspektach samochody elektryczne są nawet bezpieczniejsze niż spalinowe, m.in. dzięki rozbudowanym systemom zabezpieczeń elektrycznych i natychmiastowej reakcji systemów na awarie. Obawy o deszcz, wodę czy ładowanie w niesprzyjających warunkach można zatem włożyć między bajki – elektryk nie boi się wody.
PMA

