Pojazdy elektryczne zyskują coraz większą popularność, m.in. dzięki dopłatom do ich zakupu bądź leasingu i wynajmu. Nie są to jednak jedyne zalety. Ich eksploatacja staje się jeszcze bardziej korzystna w dobie wysokich cen paliw oraz zakorkowanych centrów miast. Energia elektryczna jest tańsza niż benzyna, a kierowcy zeroemisyjnych pojazdów mogą szybko ominąć korki, legalnie poruszając się buspasami. Samochód elektryczny jest nadal droższy od konwencjonalnego odpowiednika, jednak posiadacz całkowicie bezemisyjnego auta może w skali roku zaoszczędzić grube tysiące złotych i…. wiele bezcennych godzin stania w korkach.
Nasz kraj od wielu lat wiedzie prym w jednej, choć niechlubnej dyscyplinie. Na liście 10 najbardziej zatłoczonych europejskich miast do 800 tys. mieszkańców, aż 6 z nich znajduje się właśnie w Polsce. Według raportu TomTom Traffic Index pierwsze miejsce przypadło Łodzi, w której statystyczny kierowca spędza w korku aż 103 godziny w roku. Niewiele lepiej jest w innych miastach. Choć w porównaniu z ubiegłymi latami jest poprawa, to i tak czas stracony na siedzenie w aucie w ciągu roku (w przeliczeniu na godziny) wynosi 96 dla Krakowa, 94 dla Wrocławia, 85 dla Poznania czy 82 godziny w przypadku Szczecina.
– Najnowsza edycja TomTom Traffic Index pokazuje, że pandemia koronawirusa kształtowała sytuację drogową w polskich miastach. Wprowadzenie elastycznych godzin pracy przez pracodawców sprawiło, że zmalał ruch w porannym i popołudniowym szczycie. Dzięki temu kierowcy w największych polskich miastach spędzają mniej czasu w korkach, co jest zbieżne z trendami globalnymi – mówi Marcin Graczyk, Engineering Manager Traffic Analytics w TomTom.
Nie wszyscy stoją
Problem kongestii, czyli systematycznego powstawania zatorów drogowych na skutek dużej liczby potoków pojazdu jest zjawiskiem powszechnym. Remedium stanowi transport zbiorowy, który jest bardziej wydajny, mniej energochłonny, przeważnie szybszy i nie zanieczyszcza środowiska naturalnego tak, jak transport indywidualny (w przeliczeniu na pasażerów) – mówi Mikołaj Krupiński, rzecznik prasowy Instytutu Transportu Samochodowego.
– W Polsce na „zatłoczenie” dróg wpływa bardzo wysoki wskaźnik nasycenia samochodami na 1000 mieszkańców. Jest on jednym z najwyższych w Europie. Na przykład w stolicy wynosi on ponad 700. Kraków, Łódź, Wrocław mają drogi równie mocno nasycone pojazdami. Wynika to m.in. z faktu, że Polacy chętnie kupują samochody zarówno nowe, jak i używane. Tych ostatnich, w ciągu ostatnich dwóch dekad, sprowadziliśmy do Polski przeszło 16 mln. Znaczna ich część porusza się po ulicach polskich miast – dodaje rzecznik ITS.
Nie wszystkie pojazdy stoją jednak w korkach. Unikają ich także autobusy, które korzystają z buspasów. Dzięki nim udaje się zwiększyć średnie prędkości pojazdów transportu zbiorowego, czego efektem jest zmniejszenie średniego czasu przejazdu przez odcinek międzyprzystankowy. Dowód? Na przykład z jednego odcinka drogowego w Warszawie – od 10 stycznia w Dolinie Służewieckiej i al. Sikorskiego funkcjonuje nowy buspas. Dzięki niemu autobusy pokonują tę trasę nawet 3-krotnie szybciej, a liczba pasażerów urosła aż o 70 procent. Utrudnienia w ruchu dla kierowców indywidualnych również się zmniejszyły – to dzięki temu, że część ruchu przeniosła się na nową obwodnicę – informuje stołeczny Zarząd Dróg Miejskich (ZDM).
Szczęśliwcami, którzy również omijają korki są także pasażerowie tramwajów, trolejbusów, rowerzyści, użytkownicy urządzeń transportu osobistego (UTO), np. elektrycznych hulajnóg oraz kierowcy pojazdów elektrycznych.
Przynajmniej trzy lata buspasów
Możliwość korzystania z wydzielonych buspasów przez kierowców aut stricte elektrycznych (EV – z ang. electric vehicle) wynika z obowiązującej od 2018 roku Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, a wyrażona jest w art. 148a pkt. 1 Ustawy Prawo o ruchu drogowym, który brzmi: „Do dnia 1 stycznia 2026 r. dopuszcza się poruszanie się pojazdów elektrycznych, o których mowa w art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych, oraz pojazdów napędzanych wodorem, o których mowa w art. 2 pkt 15 tej ustawy, po wyznaczonych przez zarządcę drogi pasach ruchu dla autobusów”.
Innymi słowy, jeśli przepisy nie ulegną zmianie, to pojazdem elektrycznym po buspasach będzie można jeździć do końca 2025 roku. Póki co zostały niecałe 4 lata na korzystanie z tego przywileju, który przynosi także oszczędności w wymiarze czasowym. Jakie to oszczędności? Na przykład wprowadzenie z początkiem 2022 roku wspomnianego buspasa w stołecznej Dolinie Służewieckiej – zdaniem ZDM – zlikwidowało opóźnienia w przejeździe autobusów nawet o 10 minut. Z tej samej oszczędności korzystają także kierowcy pojazdów elektrycznych. To 10 minut w jedną stronę oraz kolejne w drugą. W ciągu jednego dnia to już 20 minut oszczędności, a tygodnia – 100 minut. W skali miesiąca daje to ponad 6,5 godziny, a rocznie to ponad 356 godzin, czyli 14 dni pełnych dni, które można wykorzystać np. na odpoczynek.
Zatem korzystanie z auta elektrycznego w centrach zatłoczonych miast jest znacznie sprawniejsze. W Warszawie, która posiada obecnie ponad 80 km wydzielonych pasów dla komunikacji miejskiej, a z których korzystać mogą także samochody elektryczne, przekłada się na kilkunastominutowe oszczędności każdego dnia.
Darmowe parkowanie
Po stronie ekonomicznych plusów eksploatacji w pełni elektrycznych samochodów (BEV) jest także parkowanie. Ten przywilej również wynika z zapisów Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Zgodnie z art. 13, ust. 3 pkt 1 lit. E, od opłat za postój pojazdów samochodowych na drogach publicznych w strefie płatnego parkowania zwolnione zostały pojazdy elektryczne.
– Właściciele samochodów elektrycznych mogą parkować za darmo w strefach płatnego parkowania wyznaczonych na drogach publicznych (art. 49, ust. 2) i nie jest wymagane do tego żadne dodatkowe oznaczenie samochodu (naklejki, tablice itd.). Darmowe parkowanie nie dotyczy hybryd plug-in. Natomiast zgodnie z projektem Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 1 lipca 2018 roku podobnie jak w innych miastach Polski we Wrocławiu wydawane są specjalne naklejki informujące o rodzaju paliwa stosowanego w samochodzie – czytamy na stronie Biuletynu Informacji Publicznej miasta Wrocław.
Sumarycznie, właściciel samochodu elektrycznego, który parkuje w ścisłym centrum Wrocławia oszczędza na parkowaniu 5 zł za godzinę. Ośmiogodzinny postój przekłada się na 40 zł w kieszeni właściciela. W skali tygodnia (tylko w dni robocze) to 280 zł zysku, miesięcznie – 1120 zł a roku aż 13 440 zł!
Tańsza eksploatacja
Popularność elektryczny pojazdów wynika także z mniejszych kosztów użytkowania, co w dobie wysokich cen paliw węglowodorowych jest szczególnie widoczne. Agresja Rosji na Ukrainę wywindowała cenę za baryłkę ropy Brent do rekordowego poziomu 139 dolarów, najwyższego od 2008 roku. Mimo, że jej cena w marcu nieco spadła, to średnia rynkowa w drugiej połowie kwietnia 2022 roku wynosi 7,20 zł/l oleju napędowego oraz 6,50 zł/l benzyny Pb95. Do końca kwietnia średnie ceny benzyny Pb95 mogą utrzymać się na zbliżonym poziomie, natomiast diesel może jeszcze podrożeć około 10-15 gr./l – twierdzą analitycy z firmy BM Reflex. Przy obecnych stawkach, koszt pokonania 100 km autem zużywającym średnio 8 litrów benzyny to 52 zł, a wersją wysokoprężną to 50,4 zł, przy założeniu, że pojazd spala ok. 7 litrów ON. Dla porównania, pokonanie tego samego dystansu autem elektrycznym jest możliwe za mniej niż 10 zł, przy uzupełnianiu energii w domu.
Czas na prąd
Jeśli kogoś nie przekonuje ekologiczne i szybkie omijanie korków, bezpłatne parkowanie w strefach płatnego postoju czy dużo tańsze podróżowanie, to może wybierze auto elektryczne z innych względów. Wspomniany program dopłat „Mój elektryk” przewiduje dla klientów indywidualnych dotację w kwocie 18 tys. 750 zł lub nawet 27 tys. dla osób posiadających Kartę Dużej Rodziny. Dla klientów instytucjonalnych „elektromobilna” oferta wydaje się jeszcze ciekawsza, bo dzięki rządowemu programowi auto elektryczne można mieć za kwotę niższą niż porównywalny model spalinowy.
– Dzięki programowi „Mój Elektryk” koszt wynajmu lub leasingu samochodu elektrycznego znacząco spadł, a w wielu wypadkach wersje z silnikiem elektrycznym są nawet tańsze od ich odpowiedników z tradycyjnym napędem pomimo wciąż znaczących dysproporcji w cenach katalogowych – informuje Michał Knitter, wiceprezes Carsmile.
Z wyliczeń firmy wynika także, że miesięczny abonament na elektryka jest średnio o 6 procent mniejszy od abonamentu na zbliżoną wersję z silnikiem tradycyjnym choć jego cena katalogowa jest średnio o 31 procent większa. Należy mieć także świadomość, że serwis pojazdów elektrycznych również jest tańszy, niż wersji spalinowych. Analitycy amerykańskiej agencji Consumer Reports wyliczyli, że nabywcy aut elektrycznych mogą zaoszczędzić ok. 20 tys. zł z tytułu kosztów potencjalnych napraw i obsługi serwisowej przez cały okres użytkowania pojazdu elektrycznego, niż gdyby zdecydowali się na wersję benzynową.
Kwestia miesięcy
Chcąc zaoszczędzić w przyszłości, nie warto czekać zbyt długo z namysłem. Pandemia COVID-19 i spowodowane nią zakłócenia w dostawach, problem z półprzewodnikami i szereg innych czynników przekładają się na ograniczoną podaż nowych pojazdów. Według danych Carsmile średni czas oczekiwania na elektryka to ok. 6 miesięcy od zamówienia. Najszybciej odbierzemy Dacię Spring (3 miesiące). Na Peugeota e-208 ze słabszą baterią poczekamy ok. 5 miesięcy, ale już z mocniejszą baterią – nawet dwa razy dłużej. Volvo XC40 odbierzemy za ok. pół roku, a Audi Q4 e-tron nawet po upływie roku od zamówienia. To szybciej, niż w przypadku wielu benzynowych lub wysokoprężnych wersji, dlatego jeśli nie teraz, to kiedy przesiąść się na elektromobilność?
Liczba e-samochodów rośnie
Dane pokazują, że ponad tysiąc osób złożyło wnioski na kwotę blisko 23 milionów złotych w rządowym programie „Mój Elektryk”, realizowanym przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Bezzwrotne wsparcie obejmuje zakup i leasing (w tym wynajem) zeroemisyjnych samochodów. W przypadku tej drugiej formy finansowania NFOŚiGW zrealizował 662 takich wniosków, tylko w ciągu kilku miesięcy – wyliczał na antenie Polskie Radia 24 wiceprezes funduszu, Piotr Mirowski.
Dzięki temu, coraz bardziej popularne e-samochody, zyskują jeszcze bardziej. Według danych z końca marca 2022 r., w Polsce były zarejestrowane łącznie 45 242 osobowe i użytkowe samochody z napędem elektrycznym. W I kwartale br. ich liczba zwiększyła się o 5708 sztuk, tj. o 57 procent więcej niż w analogicznym okresie 2021 r., kiedy zarejestrowano 3628 sztuk – wynika z Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) oraz Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA).
Oskar Włostowski