Tekst sponsorowany
Morska energetyka wiatrowa dojrzewa. Obok coraz większych turbin, dłuższych kabli eksportowych i głębszych posadowień, rewolucja toczy się na wodzie – w skali kilku, czasem kilkunastu metrów długości. Mowa o bezzałogowych, autonomicznych jednostkach nawodnych, które już dziś przejmują znaczną część zadań pomiarowych, inspekcyjnych i logistycznych wokół farm wiatrowych. To technologia, która obniża koszty, skraca harmonogramy i – co jeszcze ważniejsze – zmniejsza ryzyko dla ludzi oraz ślad węglowy operacji.
Autonomiczne łodzie, znane jako USV (Uncrewed Surface Vessels), są obecnie wykorzystywane na całym świecie w procesach związanych z planowaniem, budową i utrzymaniem farm wiatrowych na morzu. Początkowo służyły jedynie do badań batymetrycznych, ale dziś są integralną częścią niemal każdego etapu projektu. Dzięki zaawansowanym czujnikom, takim jak echosondy wielowiązkowe czy profilografy dna, są w stanie tworzyć niezwykle precyzyjne mapy podwodnego terenu. Ułatwia to planowanie lokalizacji fundamentów turbin, kabli i infrastruktury serwisowej. Co więcej, dzięki niewielkim rozmiarom i autonomii działania mogą pracować w miejscach, do których większe jednostki nie mają dostępu – na przykład blisko konstrukcji lub w płytkich rejonach przybrzeżnych.
USV z powodzeniem przejęły rolę w monitoringu eksploatacyjnym. Regularnie patrolują obszary wokół turbin, wykrywając erozję przy fundamentach, przemieszczenia kabli czy zmiany w ukształtowaniu dna. Dane są przesyłane w czasie rzeczywistym do centrów operacyjnych, a zespół inżynierów może niemal natychmiast reagować. W przeciwieństwie do tradycyjnych załogowych jednostek badawczych, które wymagają załogi, paliwa i logistyki portowej, łodzie autonomiczne działają niemal bez przerwy, często w trybie „roju”, czyli kilku jednostek współpracujących w jednej misji. Takie rozwiązania są już codziennością w działalności globalnych firm geotechnicznych i offshore’owych, takich jak Fugro, XOCEAN czy Exail.
ORLEN pionierem w Polsce
Polska nie pozostaje w tyle. W październiku 2025 roku ORLEN Petrobaltic poinformował o włączeniu do swojej floty bezzałogowego pojazdu DriX H-8, stworzonego przez francuską firmę Exail. To pierwsze tego typu rozwiązanie zastosowane w sektorze cywilnym w Polsce. Jednostka została dostarczona przez szczecińską spółkę Thesta i jest przystosowana do pracy w trudnych warunkach Morza Bałtyckiego. DriX H-8 będzie wspierać badania dna morskiego, monitorować stan platform wydobywczych oraz turbin wiatrowych, a także reagować na ewentualne zagrożenia. Dzięki swojej autonomii i wyposażeniu w zaawansowane czujniki, pojazd jest w stanie działać w rejonach trudno dostępnych, gdzie tradycyjne jednostki wymagałyby kosztownej obsługi załogowej.

Jak podkreślają przedstawiciele ORLEN-u, inwestycja w DriX H-8 wpisuje się w globalny trend cyfryzacji i automatyzacji sektora offshore. Wraz z budową pierwszej morskiej farmy wiatrowej na Bałtyku oraz prowadzoną działalnością wydobywczą, koncern tworzy zaplecze technologiczne, które zwiększa bezpieczeństwo, efektywność i niezawodność całej infrastruktury. Autonomiczna jednostka pozwala prowadzić precyzyjne badania hydrograficzne i geofizyczne, wspierając również realizację unijnych wymagań środowiskowych, w tym tzw. rozporządzenia metanowego. Nowe przepisy Unii Europejskiej nakładają na firmy naftowe i gazowe obowiązek monitorowania i raportowania emisji metanu, a także szybkiego reagowania na ewentualne wycieki. Wysokiej jakości dane, jakie generuje DriX H-8, umożliwią ORLEN Petrobaltic bieżące spełnianie tych wymagań.
Nowa jednostka to także istotny krok w kierunku redukcji emisji CO₂. Autonomiczne pojazdy zużywają znacznie mniej paliwa niż jednostki załogowe, a ich praca zdalna eliminuje konieczność wysyłania ludzi na długie i często ryzykowne misje. Z perspektywy bezpieczeństwa i ochrony środowiska to rozwiązanie, które pozwala jednocześnie zwiększyć tempo prac, obniżyć koszty i ograniczyć wpływ na ekosystem morski. ORLEN Petrobaltic, jako jedyne przedsiębiorstwo w Polsce prowadzące poszukiwania i eksploatację złóż ropy i gazu w krajowej strefie ekonomicznej Morza Bałtyckiego, dzięki takim inwestycjom buduje przewagę konkurencyjną i umacnia swoją pozycję w regionie.
Sytuacja globalna
Na świecie podobne technologie stają się standardem. Brytyjska firma XOCEAN realizowała już autonomiczne pomiary dla farm wiatrowych Ørsted Hornsea, a Fugro rozwija flotę bezzałogowych jednostek Blue Shadow i Blue Eclipse, które prowadzą inspekcje kabli i fundamentów na Morzu Północnym. Ich praca pozwala na znaczne skrócenie okien pogodowych, większą częstotliwość inspekcji i redukcję kosztów operacyjnych nawet o 40 procent. Podobne rozwiązania rozwijają też firmy z Azji, takie jak chińska OceanAlpha, której jednostki codziennie obsługują monitoring dna w rejonach przybrzeżnych nowych farm wiatrowych.
Z ekonomicznego punktu widzenia wprowadzenie USV do codziennej praktyki morskiej oznacza duże zmiany. Autonomiczne jednostki ograniczają wydatki na załogi i paliwo, pozwalają prowadzić inspekcje częściej i szybciej, a zebrane dane są bardziej spójne i precyzyjne niż w przypadku tradycyjnych metod. Dzięki temu decyzje projektowe i serwisowe można podejmować w krótszym czasie, co przekłada się na efektywność całego cyklu życia farmy wiatrowej – od etapu planowania, przez budowę, po eksploatację i demontaż.
Perspektywy na przyszłość
Co dalej? Z punktu widzenia przyszłości, autonomiczne łodzie mogą stać się kluczowym elementem cyfrowego ekosystemu offshore. W połączeniu z dronami powietrznymi i podwodnymi, a także z systemami zarządzania danymi w chmurze, pozwolą tworzyć tzw. cyfrowe bliźniaki farm wiatrowych – wirtualne modele, które odwzorowują stan konstrukcji i dna morskiego w czasie rzeczywistym. W ten sposób operatorzy będą mogli przewidywać usterki i planować prace serwisowe z wyprzedzeniem, zamiast reagować na awarie po fakcie.
W najbliższych latach możemy spodziewać się także rozwoju centrów zdalnych operacji, które pozwolą sterować flotą autonomicznych jednostek bezpośrednio z brzegu. To kolejny krok w kierunku pełnej automatyzacji morskiej energetyki i budowy nowych kompetencji przemysłowych w Polsce. Dla ORLEN Petrobaltic to nie tylko inwestycja w sprzęt, ale też w know-how, które może być wykorzystane zarówno w projektach wiatrowych, jak i wydobywczych czy badawczych.
Bez względu na to, jak szybko rynek przyjmie autonomiczne technologie, jedno jest pewne: bezzałogowe łodzie stały się kluczowym elementem nowoczesnego sektora offshore. Łączą w sobie efektywność, bezpieczeństwo i zrównoważony rozwój, a ich rola w budowie i utrzymaniu farm wiatrowych będzie tylko rosnąć. Włączenie DriX H-8 do floty ORLEN Petrobaltic to nie tylko symbol technologicznej zmiany, ale też dowód, że polski przemysł morski potrafi sięgać po rozwiązania, które jeszcze niedawno wydawały się domeną najbardziej zaawansowanych rynków świata.

