Najbogatsi trują najwięcej

Kto naprawdę odpowiada za emisje CO2? Dane naukowe przeczą obiegowym opiniom

Transport odpowiada obecnie za ok. 15% światowych emisji CO2
Źródło zdjęcia: EPL

W debacie o zmianach klimatu często powraca argument, że wzrost emisji to głównie efekt szybkiego przyrostu ludności w Azji i Afryce. Tego rodzaju narracja ma jednak niewiele wspólnego z danymi naukowymi. Najnowsze analizy międzynarodowych instytutów badawczych wskazują, że problemem nie jest liczba ludzi w krajach rozwijających się, lecz struktura globalnej konsumpcji i koncentracja emisji w najbogatszych grupach społeczeństwa.

  • Za wzrost emisji CO2 odpowiada szybki przyrost ludności?
  • Badania naukowe zaprzeczają tej obiegowej opinii
  • Okazuje się, że najbogatsi emitują najwięcej
  • 1% najzamożniejszych ludzi odpowiedzialny jest za 15% emisji
  • Elektromobilność emisyjnym antidotum? Tak, pod warunkiem, że stanie się masowym zjawiskiem

Emisje CO2 – naukowcy obalają mit

„Trzeba było się tak nie mnożyć” – tego typu mocne zdanie bywa często wypowiadane w odniesieniu do ludności Azji i Afryki podczas dyskusji o światowej emisji CO2. W obiegowej opinii, to duży wzrost ludności zwłaszcza w tamtych regionach świata odpowiada za emisje. Czy to prawda? Nie: mówimy tu raczej o wygodnym przerzucaniu odpowiedzialności.

Sprawdźmy, co mówią na ten temat dane naukowe. Temat rozpoczął – prezentując opisany niżej raport – na Linkedin Marcin Popkiewicz, analityk megatrendów, ekspert i dziennikarz zajmujący się powiązaniami w obszarach gospodarka-energia-zasoby-środowisko.

1% odpowiedzialny za 15% emisji

Według przywołanego przez Marcina Popkiewicza raportu Oxfam Climate Plunder (2024), 1% najzamożniejszych ludzi na świecie odpowiada za 15% globalnych emisji dwutlenku węgla wytwarzanych przez konsumpcję, podczas gdy biedniejsza połowa ludzkości – za zaledwie 8%. W praktyce oznacza to, że w ujęciu historycznym – od 1990 do 2023 r. – najbardziej uprzywilejowana część populacji zużyła niemal tyle samo „budżetu węglowego”, co miliardy mieszkańców Globalnego Południa razem wzięte.

Dane z innych źródeł potwierdzają trend

Raport Oxfam nie jest odosobniony. W 2023 r. naukowcy z World Inequality Lab opublikowali analizę „Climate Change & the Global Inequality of Carbon Emissions”, z której wynika, że 10% najbogatszych osób odpowiada za około 48% wszystkich emisji, podczas gdy dolne 50% społeczeństwa – za niecałe 10% Z kolei praca badaczy z Stockholm Environment Institute i University of Leeds („Carbon Inequality: From Kyoto to Paris”, 2023) wykazała, że emisje najbogatszego 1% wzrosły od 1990 r. o 26%, podczas gdy emisje najuboższej połowy świata spadły o 22%

Jeszcze dalej idzie analiza opublikowana w Nature Climate Change w maju 2025 r., przygotowana przez zespół z Międzynarodowego Instytutu Analiz Systemowych (IIASA). Według niej 10% najbogatszych odpowiada za niemal dwie trzecie globalnego ocieplenia od 1990 r., co oznacza, że polityka klimatyczna skoncentrowana wyłącznie na krajach – a nie na grupach dochodowych – może być strukturalnie nieskuteczna.

Również dane Our World in Data pokazują, że emisje per capita w krajach Afryki Subsaharyjskiej wynoszą średnio 0,8 t CO2 rocznie, podczas gdy w Unii Europejskiej to ok. 6 t, a w USA – ponad 13 t. Mimo szybkiego wzrostu populacji w regionach rozwijających się, ich udział w całkowitych emisjach globalnych wciąż nie przekracza 4-5%

Źródła emisji: nie tylko styl życia, ale i inwestycje

Znaczna część emisji przypisywana najbogatszym nie wynika wyłącznie z konsumpcji dóbr luksusowych, lecz z ich udziałów w globalnej gospodarce. Jak wynika z danych Oxfam i SEI, inwestycje 308 miliarderów w 2024 r. odpowiadały za 586 mln ton CO2 – to więcej niż łączna emisja 118 państw. Blisko 60% aktywów tych inwestorów znajduje się w sektorach o wysokim wpływie klimatycznym, takich jak energetyka, górnictwo i przemysł surowcowy.

Badanie Carbon Majors Database (2024) wskazuje na kontekst korporacyjny: zaledwie 57 firm – głównie z branży paliw kopalnych – odpowiada za około 80% globalnych emisji przemysłowych od r. 1960. W większości przypadków są to spółki, w których głównymi udziałowcami pozostają prywatni inwestorzy z krajów rozwiniętych.

Transport i elektromobilność w tej układance

Co z sektorem, którym zajmujemy się na tym portalu? Transport odpowiada obecnie za ok. 15% światowych emisji CO2, z czego największy udział mają pojazdy osobowe. W krajach OECD średnia emisja z transportu na osobę jest siedmiokrotnie wyższa niż w krajach Afryki Subsaharyjskiej, mimo że tam park maszynowy jest znacznie starszy i mniej „eko”.

W tym kontekście rosnąca elektryfikacja motoryzacji jest jednym z nielicznych obszarów, w którym emisje mogą realnie spaść – pod warunkiem, że zmiana obejmie szerokie grupy użytkowników, a nie tylko zamożnych konsumentów. Drogą do tego mogą być np. rządowe dopłaty.

Dane z raportu IEA – Global EV Outlook 2025 pokazują, że w krajach rozwiniętych około 25% nowych samochodów to pojazdy elektryczne, podczas gdy w Afryce czy Azji Południowej udział ten nie przekracza 1% Oznacza to, że korzyści środowiskowe z elektromobilności koncentrują się w regionach, które i tak mają najwyższy ślad węglowy per capita.

Jednocześnie masowe przejście na ciężkie elektryczne SUV-y w Europie i Stanach Zjednoczonych może ograniczyć potencjalny zysk emisyjny: produkcja dużych baterii wymaga więcej surowców i generuje wyższe emisje na etapie wytwarzania niż przy mniejszych autach.

W raportach Transport & Environment i ICCT podkreśla się, że efektywność klimatyczna elektromobilności zależy nie tylko od źródła energii, ale także od średniej masy pojazdu, sposobu użytkowania i intensywności ładowania. Przeciętny elektryczny crossover w Europie redukuje emisje o ok. 50–60% względem auta spalinowego tej samej klasy, ale ma ponad dwukrotnie większy ślad węglowy niż mały samochód elektryczny w użytkowaniu miejskim.

Perspektywa globalna

Analizy Banku Światowego i IMF z 2024 r. wskazują, że nierówności emisji rosną nawet w ramach poszczególnych krajów. W Stanach Zjednoczonych najbogatszy 1% emituje średnio 70 t CO2 rocznie, podczas gdy dolne 50% – mniej niż 5 t. W Unii Europejskiej te proporcje wynoszą odpowiednio 28 t do 6 t. Jednocześnie najbogatsze gospodarstwa mają większy potencjał inwestycyjny w zielone technologie, ale nie zawsze wykorzystują go w sposób zgodny z celami klimatycznymi.

Dane sugerują, że globalna polityka klimatyczna powinna w większym stopniu koncentrować się na strukturze dochodów i wzorcach konsumpcji, a nie tylko na wskaźnikach krajowych. W praktyce oznacza to konieczność różnicowania mechanizmów redukcji emisji – od progresywnych podatków węglowych po regulacje dla najbardziej emisyjnych dóbr luksusowych.

Rola elektromobilności i przemysłu motoryzacyjnego

Motoryzacja jest jednym z niewielu sektorów, gdzie istnieje technologiczna możliwość szybkiego ograniczenia emisji przy zachowaniu funkcjonalności. Jednak – jak podkreślają np. raporty IEA i Bloomberg NEF – tempo elektryfikacji w skali globalnej jest silnie uzależnione od bogactwa danego kraju i dostępu do infrastruktury. Jeśli elektromobilność pozostanie domeną krajów bogatych, zmniejszy się tylko część emisji, i to w regionach, które już dziś emitują najwięcej.

Rozwiązaniem może być rozwój tańszych, mniejszych pojazdów elektrycznych oraz wsparcie dla transportu współdzielonego i komunikacji zbiorowej. W tym sensie elektryfikacja nie powinna być postrzegana jako luksusowy produkt technologiczny, lecz jako narzędzie polityki publicznej – podobnie jak niegdyś rozwój sieci elektrycznej czy wodociągów.

Kto naprawdę odpowiada za emisje CO2? Dane naukowe przeczą obiegowym opiniom - Leapmotor fot 1
Fot. Stellantis

Wnioski

Widać wyraźnie, że to nie demografia napędza globalne emisje. Najbogatsze grupy społeczne, niezależnie od kraju zamieszkania, odpowiadają za dominującą część śladu węglowego – zarówno przez styl życia, jak i poprzez inwestycje. Elektromobilność może być jednym z narzędzi redukcji emisji, ale jej skuteczność zależy od tego, czy stanie się powszechnie dostępna.

Wskaźniki pokazują, że globalne cele klimatyczne nie zostaną osiągnięte bez uwzględnienia różnic w emisjach między grupami dochodowymi. Polityka klimatyczna, która nie bierze pod uwagę tej struktury, będzie w najlepszym razie połowicznie skuteczna. A używanie w dyskusjach argumentu o demografii jest sposobem na przeniesienie odpowiedzialności i prostą drogą do wniosku, że przecież „nic nie da się zrobić”. Co nie jest prawdą.

PMA

REKLAMA