Rynek niedrogich, elektrycznych samochodów miejskich przypominał do tej pory pustynię. Większość koncernów, goniąc za marżami w segmencie premium, po cichu wycofała się z tej kategorii. Tworzenie małego, taniego auta spalinowego, które spełni surowe normy i oczekiwania klientów, to ekonomiczna zguba. Francuska marka postanowiła rzucić wyzwanie tej smutnej rzeczywistości i zaprezentowało nowe Renault Twingo E-Tech Electric. Samochód, który ma być nie tylko przystępny cenowo, ale i pozbawiony kompromisów, które jeszcze do niedawna były nieodłącznym elementem niskiej ceny.
Po sentymentalnym powrocie do Renault 5, francuska marka sięga po kolejną ikonę. Poprzednia generacja Renault Twingo była już tylko cieniem siebie, ale nowy model wraca do korzeni. Zapowiedziana w 2023 roku koncepcja stała się rzeczywistością – czwarta generacja odziedziczyła po pierwszej charakterystyczne, przyjazne proporcje, ale przetworzyła je przez współczesny, cyfrowy filtr. Nie ma tu jednak ślepego kopiowania. To raczej ewolucja ducha.
Liczby, które przekonują miejskich kierowców
Pod maską nie ma śladu po spalinowym przodku. Sercem nowego Renault Twingo jest elektryczny napęd o mocy 60 kW (82 KM) i momencie obrotowym 175 Nm. To zapewnia dynamiczne ruszanie – od 0 do 50 km/h zajmuje mu zaledwie 3,85 s, a setkę osiąga w 12,1 s. Prędkość maksymalna to 130 km/h, czego w mieście i tak nie przeskoczysz. Po co więcej?

Kluczową decyzją inżynierów, która pozwoliła zbić cenę, był wybór akumulatora. W przeciwieństwie do „5-tki”, Renault Twingo korzysta z tańszych ogniw LFP (litowo-żelazowo-fosforanowych) od chińskiego giganta – CATL. Pojemność netto to 27,5 kWh, co w cyklu WLTP przekłada się na zasięg do 263 km. Renault nazywa to „idealnym kompromisem między kosztem a zasięgiem do użytku miejskiego” – czytamy w komunikacie prasowym producenta. I trudno się z tym nie zgodzić.
Co istotne, francuski koncern nie poszedł na łatwiznę w newralgicznych kwestiach. Choć baterie LFP gorzej znoszą mróz, to Renault Twingo ma system prekondycjonowania, który można włączyć zdalnie przez aplikację. Nie można pominąć też kwestii ładowania. Auto po podłączeniu do złącza CCS będzie ładować się z mocą do 50 kW. Pozwala to w około 30 minut naładować auto od 10 do 80% proc. Co ciekawe, Renault Twingo posiada także funkcję Vehicle-to-Load, zamieniając auto w mobilny generator prądu o mocy do 3,7 kW.

Mądra prostota i genialna praktyczność
Wnętrze to lekcja optymalizacji. Podstawowa wersja Evolution pozbawiona jest możliwości jazdy z jednym pedałem, ale za to standardowo oferuje system multimedialny OpenR Link z wbudowanymi usługami Google, w tym nawigacją z planowaniem trasy dla EV. Obecny jest też asystent głosowy „Reno”, który współpracuje z ChatGPT, odpowiadając na pytania kierowcy.
Prawdziwy geniusz Renault Twingo tkwi jednak w jego wymiarach i funkcjonalności. Ma zaledwie 3,79 m długości, ale oferuje miejsce dla czterech dorosłych osób. Dwie tylne kanapy można przesuwać niezależnie nawet o 17 cm – wybierasz pomiędzy przestrzenią bagażową (360 litrów) a komfortem podróży dla pasażerów z tyłu. Bagaznik rozszerza się do ponad 1000 litrów, a przedni fotel pasażera można złożyć, by przewieźć przedmioty o długości do 2 metrów. To powrót do filozofii „żółwia” z lat 90., tyle że w nowoczesnym wydaniu.



Chińska prędkość, europejski produkt
Największą opowieścią związaną z tym samochodem jest nie jego specyfikacja, a sposób, w jaki powstał. Renault Twingo to pierwszy model marki opracowany w ramach programu „Leap 100”. Od szkicu do gotowego produktu minęło zaledwie 100 tygodni, czyli niecałe dwa lata. Jak to możliwe? Sekretem jest ścisła współpraca pomiędzy Ampere we Francji, fabryką w słoweńskim Novo Mesto i centrum badawczo-rozwojowym Renault w Szanghaju.
To właśnie chiński oddział, współpracując z lokalnymi partnerami jak CATL, odpowiadał za kluczowe elementy, w tym cały układ napędowy. Renault otwarcie też przyznaje, że to „chińska prędkość” pozwoliła na tak gwałtowną redukcję czasu i kosztów rozwoju bez utraty jakości. To mocny sygnał dla całej branży: Chiny stały się nie tylko fabryką świata, ale i jego coraz potężniejszym laboratorium inżynieryjnym.
Nowy Renault Twingo E-Tech Electric ma szansę stać się tym, czym obiecał być Fiat 500 Electric, ale nie spełnił w kwestii ceny. To nie jest kolejne elektryczne auto dla bogatych. To przemyślany, praktyczny i pozbawiony głupich kompromisów pojazd, który ma realną szansę przyśpieszyć elektryfikację europejskich miast. A wszystko to za kwotę, która w erze drogich technologii brzmi jak kwiatek z ogródka: poniżej 20 000 euro. Gra się dopiero zaczyna.
















OW

