– Polacy, widząc obecne różnice w cenach samochodów elektrycznych i spalinowych i słysząc o zakazie sprzedaży nowych aut spalinowych, wyobrażają sobie, że w ogóle nie będzie można kupować aut i nie będą mieli samochodów. Dlatego są przeciwni temu prawu. Postrzegają je jako ograniczenie dostępu do dobra będącego symbolem awansu społecznego – tłumaczy na łamach auto.dziennik.pl Marcin Duma, który przeprowadził badanie. Jego zdaniem w naszym kraju samochód jest postrzegany jako dobro aspiracyjne, a zakaz – jako odcięcie od niego.
Przypomnijmy, że w marcu w Parlamencie Europejskim ostatecznie uchwalono, że za niecałe 13 lat nie kupimy już nowego samochodu z silnikiem spalinowym (z wyjątkiem pojazdów zasilanych e-paliwami), a mniej niż za 4 lata co 60 km sieci TEN-T będą musiały zostać rozmieszczone punkty ładowania o mocy co najmniej 400 kW. Jedyny wyjątek mogą stanowić pojazdy zasilane e-paliwami, które na wniosek Niemiec zostaną uznane jako neutralne pod względem emisji CO2. Biorąc jednak pod uwagę prognozowany poziom rozwoju tej technologii można założyć, że podobnie jak dziś, również w 2035 r. paliwa syntetyczne pozostaną rynkową niszą.
23 kraje głosowały za, trzy się wstrzymały, a jedynym, który zagłosował przeciwko była … Polska. Dlaczego? Światło na to mogą rzucić szczegółowe wyniki badania, które pokazują, że wpływ na zapatrywanie w tej sprawie mogą mieć poglądy polityczne. Przeciwnicy zakazu zdecydowanie przeważają wśród wyborców PiS – to aż 80 proc. pytanych, przeciwnego zdania jest tylko 12 proc. Natomiast wśród elektoratu partii opozycyjnych przeciwników zakazu jest mniej, choć i tak to ponad połowa – 54 proc., ale zwolenników jest całkiem sporo – 37 proc.
Jeśli chodzi o elektorat wiejski to aż 83 proc. mieszkańców jest przeciwnych zakazowi. W średnich i większych miastach proporcje są bardziej wyrównane. Przeciwnicy stanowią około połowy ankietowanych, natomiast liczba zwolenników zakazu przekracza 40 proc.