Macan miał dołożyć kluczową cegiełkę do elektryfikacji Porsche. Prace konstrukcyjne były szeroko zakrojone, nowa platforma PPE, technika 800V, zaawansowane zawieszenie, moc do 639 KM… Debiut rynkowy też był mocny, ale entuzjazm klientów osłabł nieco wcześniej, niż to zwykle bywa z nowymi modelami Porsche. Szczególnie na tak ważnym dla Porsche rynku chińskim.

Poprzeczka była zawieszona wysoko, sam należę do admiratorów spalinowego Macana z uwagi na jego ponadprzeciętnie żywiołowe zachowanie podczas jazdy, aktywne wciąganie kierowcy w prowadzenie i dawanie poczucia jazdy lżejszym autem, niż wynosi jego rzeczywista masa.

Po świetnych doświadczeniach z Taycanem wyczekiwałem debiutu drugiego Porsche stworzonego od podstaw jako BEV. Pod koniec 2023 r. miałem okazję poznać jego zaawansowaną technikę od podszewki podczas dogłębnej prezentacji przed oficjalnym debiutem w fabryce w Lipsku. Na początku 2024 r. widziałem i dotykałem przedpremierowo Macana w ostatecznym, produkcyjnym sznycie. Ale doświadczenia zza kierownicy zebrałem dopiero pod koniec tego roku.

W moje ręce trafił Macan 4S, czyli dwusilnikowy wariant o łącznej mocy 448 KM z możliwością chwilowego zwiększenia do 516 KM i baterią 100 kWh brutto, którą można ładować z mocą 270 kW. Liczby na papierze robią wrażenie. Czy podczas jazdy jest równie dobrze? Zapraszam do krótkiego, lecz dynamicznego treściwego wideo, w którym odpowiadam na fundamentalne pytanie „Gdzie Macan lubi być macany”. A niebawem też więcej tutaj w dłuższej formie pisanej testu Porsche Macana 4S.

