- W 2025 roku chińscy producenci aut wyprzedzili japońskich
- Jeszcze trzy lata temu różnica sięgała 8 mln na korzyść Kraju Kwitnącej Wiśni
- W tym roku globalna chińska produkcja może wynieść 27 mln aut
- Pojazdy NEV odpowiadają dziś za 60% sprzedaży na tamtejszym rynku
27 mln aut
Według analiz opartych na danych S&P Global Mobility, chińscy producenci w 2025 roku po raz pierwszy wyprzedzą Japończyków pod względem łącznej sprzedaży nowych samochodów. Jeszcze w 2022 roku Japonia miała nad Chinami przewagę sięgającą około 8 milionów pojazdów rocznie. W ciągu zaledwie trzech lat ta różnica została nie tylko zniwelowana, ale wręcz odwrócona. Prognozy mówią o sprzedaży chińskich marek na poziomie około 27 milionów aut, podczas gdy japońscy producenci mają pozostać na poziomie poniżej 25 milionów.

Chińczycy nadają tempo
Kluczowym czynnikiem tej zmiany jest tempo wzrostu chińskiej produkcji. W ciągu trzech lat wolumen wytwarzanych tam samochodów niemal się podwoił, a kraj ten stał się największym eksporterem pojazdów na świecie. Co istotne, nie jest to wzrost oparty wyłącznie na taniej sile roboczej – jak było dawniej – lecz także na skali, integracji łańcuchów dostaw i agresywnym wdrażaniu nowych technologii.

Jednym z fundamentów chińskiej ekspansji jest elektromobilność. Podczas gdy japońscy giganci przez lata stawiali na hybrydy i ostrożnie podchodzili do aut bateryjnych, Chiny pewnie postawiły na samochody elektryczne i hybrydy plug-in. Dziś pojazdy typu NEV (New Energy Vehicle, kategoria obejmująca właśnie hybrydy plug-in, modele wodorowe i elektryczne) odpowiadają za blisko 60% sprzedaży samochodów osobowych na tamtejszym rynku.
Równolegle producenci oferują je w niezwykle konkurencyjnych cenach – najpopularniejsze modele kosztują czasami zaledwie równowartość 50-80 tys. zł, co stanowi ogromne wyzwanie dla znacznie droższej i często gorzej wyposażonej konkurencji z Europy, Japonii czy Korei.
Moce nastawione na eksport
Naturalną konsekwencją ogromnych mocy produkcyjnych stała się ekspansja zagraniczna. Chińskie marki szybko zwiększają obecność w Azji Południowo-Wschodniej, Afryce i Ameryce Łacińskiej. W samej Tajlandii udział japońskich producentów spadł w ciągu pięciu lat z około 90% do 69%, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia. Coraz wyraźniej widać też wpływ Chin w Europie – mimo dodatkowych ceł na samochody elektryczne, eksport hybryd plug-in rośnie bardzo szybko, a łączny wolumen aut z Chin przekroczy w tym roku 2,3 mln sztuk.

Nie wszystkim się to podoba
Globalna dominacja Chin wywołuje reakcje obronne. USA i Kanada wprowadziły zaporowe cła na chińskie elektryki, a Unia Europejska próbuje wyrównać warunki konkurencji dodatkowymi opłatami. Najciekawsza zmiana zachodzi jednak w samej Japonii. Firmy takie jak Nissan coraz częściej korzystają z chińskich platform i know-how przy projektowaniu tanich elektryków, a Toyota intensyfikuje współpracę z chińskimi dostawcami komponentów, by poprawić konkurencyjność kosztową.

Nowy punkt odniesienia
To wyraźny sygnał, że dotychczasowy model rozwoju japońskiej motoryzacji przestaje wystarczać. Rok 2025 jasno pokazuje, że nowym punktem odniesienia stały się Chiny. W globalnym wyścigu o skalę, cenę i tempo elektryfikacji to właśnie one dyktują dziś warunki. Dla Japonii to jeszcze nie jest „koniec gry” – ale zarówno tamtejsi producenci, jak i ci z Europy czy Stanów Zjednoczonych, muszą walczyć na coraz trudniejszym rynku i według zasad pisanych w Pekinie. W długim terminie zwycięstwo Chin wydaje się – przynajmniej teraz – nieuniknione. Czekamy na więcej statystyk z mijającego roku.
PMA
